To był mecz godny finału Australian Open. Faworyzowana Aryna Sabalenka za nic w świecie nie spodziewała się zapewne tak dobrej dyspozycji ze strony Madison Keys. Amerykanka rozpoczęła fenomenalnie, ponieważ bezproblemowo triumfowała w secie otwarcia. W drugim do głosu doszła Białorusinka, która doprowadziła do wyrównania. Decydująca partia długo zmierzała do super tie-breaka. W końcówce dało jednak znać ogromne doświadczenie 29-latki. Niedawna pogromczyni Igi Świątek przełamała mińszczankę i zalała się łzami szczęścia, bo po raz pierwszy w karierze triumfowała w Wielkim Szlemie. Aryna Sabalenka wściekła po przegranej. Ręcznik poszedł w ruch, nie mogła się uspokoićs Amerykanka nie mogła posiadać się z radości. Błyskawicznie znalazła się w objęciach męża. Bjorn Fratangelo, bo o nim mowa, pełni funkcję jej trenera, dlatego sukces wybranki życiowej również okazał się dla niego sporym przeżyciem. W tym samym czasie ogromny dramat przeżywała Aryna Sabalenka. Białorusinka błyskawicznie udała się do swojej ławeczki, wcześniej z ogromną siłą cisnęła rakietą, która została połamana. Następnie usiadła oraz zakryła twarz w ręczniku. Liderka rankingu WTA była szalenie wściekła, ponieważ stanęła w sobotę przed szansą na trzeci z rzędu triumf w Melbourne. Mińszczanka potrzebowała kilku minut na ochłonięcie. Dobry humor powrócił podczas wywiadu na oficjalnej dekoracji. "Mam nadzieję, że do zobaczenia w przyszłym roku" - powiedziała, spoglądając na puchar dla zwyciężczyni imprezy. "Jak zawsze, to wasza wina, chłopaki. Nie chcę was widzieć przez następny tydzień" - zwróciła się z kolei do swojego teamu. Słowa te miały wydźwięk humorystyczny. Między tenisistką, a sztabem szkoleniowym nie ma złej krwi. Aryna Sabalenka humor zapewne poprawi sobie spojrzeniem na aktualny ranking kobiecego touru. Białorusinka wciąż utrzymuje się na czele, tuż przed Igą Świątek i zapewne szybko nie straci prestiżowej pozycji.