Fani kobiecego tenisa wiązali wielkie nadzieje ze starciem Aryny Sabalenki i Jeleny Rybakiny. Dwie wielkie gwiazdy, goniące w rankingu WTA Igę Świątek, w Madrycie spotkały się w półfinale. Hitowy pojedynek przyniósł niezwykłe emocje. Przy stanie 5:4 w drugim secie Kazaszka serwowała po awans. Białorusinka odwróciła jednak losy spotkania i wygrała 1:6, 7:5, 7:6(5). Spotkanie obfitowało w emocje na korcie, ale i poza nim. Przekonał się o tym trener białoruskiej zawodniczki, który odczuł na sobie jej gniew. Ale zareagował z klasą. Demolka w pierwszej partii. Sabalence puściły nerwy Na początku obie pewnie utrzymały swoje podania. Przełom nastąpił jednak w czwartym gemie. Wówczas Rybakina wykorzystała drugiego break pointa i wyszła na prowadzenie 3:1. Po chwili swoją okazję otrzymała Sabalenka, ale nie przełamała rywalki. Z każdą minutą rosło zniecierpliwienie na twarzy Aryny, a z kolei Jelena prezentowała się zupełnie inaczej niż miało to miejsce w starciu z Julią Putincewą. Kazaszka prezentowała się bardzo solidnie. Od stanu 1:1 wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i zapisała pierwszą partię na swoim koncie rezultatem 6:1 po zaledwie 24 minutach gry. Mecz wyraźnie nie układał się po myśli Sabalenki, a jej trener Anton Dubrow starał się coś jej podpowiedzieć i wpłynąć na grę swojej podopiecznej. Ta jednak odpowiedziała ze złością i kazała mu "iść w p....". Wulgarność akurat tej zawodniczki nie jest niczym nowym, bo dość często puszczają jej nerwy. I tym razem kamery wyłapały niegrzeczną odzywkę tenisistki, ale za to reakcja jej trenera była dość nietypowa. Pytany o tę sytuację przez białoruskich dziennikarzy Dubrow bagatelizując wszystko odparł, że... "poszedł w p...", wywołując uśmiechy na twarzach zebranych. I chyba, pracując z kimś takim, jak Sabalenka, trzeba mieć duży dystans do świata i potrafić rozładować napięcie. Iga Świątek czeka na finał, a WTA nagle donosi Ostrzeżenie dla Świątek przed finałem Takie podejście najwyraźniej działa, bo nawet po tak trudnym meczu Sabalenka starała się żartować. "Przed turniejem czułam, że potrzebuję takich powtórek. Chyba staram się pozostawać tak długo na korcie, by wyczuć rytm meczu, poczuć grę" - rzuciła żartobliwie zawodniczka po tym, jak padło pytanie o jej częste "trzysetówki" w Madrycie. Potem była już jednak poważniejsza i rzuciła wyzwanie Idze Świątek.