Kibice w Polsce mieli nadzieję, że w finale WTA 500 w Stuttgarcie po raz trzeci z rzędu będą mogli obejrzeć Igę Świątek. Niestety, raszynianka została powstrzymana w półfinale przez Jelenę Rybakinę i tym samym doznała pierwszej porażki w niemieckiej imprezie. Reprezentantka Kazachstanu dotarła do niedzielnego starcia o tytuł po trzech pojedynkach na pełnym dystansie. Jednak już w wielkim finale "załatwiła" sprawę w nieco ponad godzinę i błyskawicznie odprawiła swoją rywalkę. Reprezentantka Kazachstanu do zwycięstwa potrzebowała zaledwie 69 minut i można powiedzieć, że przemknęła przez to spotkanie niczym... Porsche, które otrzymała w zamian za wygraną. Tyle, że Rybakina akurat nie tylko nie może jeździć tak szybko, ale nie może jeździć w ogóle. Kłopotliwa nagroda dla Rybakiny To z jednej strony niezwykle cenne trofeum, ale z drugiej, bywa kłopotliwe. Na przykład dla kogoś, kto jak Rybakina nie ma prawa jazdy. Tenisistka w pomeczowym wywiadzie została zapytana, czy będzie jeździć autem tak szybko, jak uderza piłki na korcie. Jej odpowiedź wywołała jednak salwę śmiechu. "Wiecie, tak naprawdę nie mam nawet prawa jazdy. To będzie teraz mój cel. Myślałam o tym od lat i byłaby to dobra motywacja" - przyznała tenisistka. Jednak, kiedy już Kazaszka wygrała nowe Porsche, coś z tym trzeba było zrobić. Odebrała Świątek nie tylko zwycięstwo. Salwa śmiechu po deklaracji Rybakiny Wiadomo, co dalej z Porsche Rybakiny Jak przekazała mediom tenisistka, zrobienie prawa jazdy to teraz jeden z jej najważniejszych celów poza kortem. Motywacja w postaci Porsche działa i Rybakina planuje wziąć się za to jak najszybciej. A co z autem, zanim to się stanie? Będzie nim jeździć mama zawodniczki, a także jej trener. Sama Rybakina zresztą też, zgodnie z tym co mówiła, zamierza próbować jazdy. A na razie, musi liczyć na szoferów. Podobnie zresztą jak w samym Stuttgarcie, gdzie jazdę próbną musiała odbyć na fotelu pasażera. Jednak portal "Tennis Letter" obrócił całą sytuację w żart, pisząc, że to zachowanie godne królowej.