Choć w ostatnich miesiącach Wiktoria Azarenka budziła sporo pozasportowych emocji, to cały czas pozostaje w szerokiej światowej czołówce. Była liderka rankingu WTA i dwukrotna zwyciężczyni Australian Open co prawda szczyt kariery ma już za sobą, ale nadal potrafi być groźna dla najlepszych. Pokazała to również w starciu z wyżej notowaną Barborą Krejcikovą, którą w Cincinnati pokonała w dwóch setach 6:3, 7:5. Szczególnie w drugim secie potwierdziła, że cały czas ma ogromne serce do walki na korcie. Po spotkaniu zdradziła, skąd u niej taka zadziorność i ambicja. Białorusinka grzmi na konferencji. "18 miesięcy za późno" Szczere wyznanie rywalki Świątek Pochodząca z Mińska zawodniczka, urodzona jeszcze w czasach, gdy Białoruś należała do ZSRR, jako nastolatka wyjechała do USA, gdzie zamieszkała z przyjaciółką swojej matki. Musiała radzić sobie bez bliskich, stawiając wszystko na tenisową karierę. Jak sama wspominała, miała na ścianie kalendarz ze Steffi Graf, która była dla niej motywacją, do walki o swoje cele. Tenisistka ma pewnie jeszcze sporo nieopowiedzianych historii ze swojego życia. Charakter wojowniczki wziął się z trudnych początków. Co zaskakujące, jest za nie wdzięczna losowi. Być może bez nich nie doszłaby tak daleko. Alarm dla Igi Świątek przed meczem w Cincinnati