Jelena Rybakina miała naprawdę dobry początek roku. Kazaszka bowiem najpierw wygrała turniej w Brisbane, który był przygotowaniem przed Australian Open. Tam w finale w nieco ponad godzinę rozbiła Arynę Sabalenkę i wydawało się, że do pierwszego w sezonie turnieju rangi Wielkiego Szlema podchodzi w naprawdę dobrej formie. Ta została jednak bardzo szybko zweryfikowana właśnie podczas Australian Open, gdzie wyraźnie się Kazaszce nie wiodło, co mogło być zaskoczeniem. Były trener Igi Świątek szczery do bólu. Ależ zapowiedź przed igrzyskami. Oby miał rację Tam w drugiej rundzie jedna z czołowych tenisistek świata musiała uznać Anny Blinkovej, która w tie-breaku trzeciego seta wygrała 22-20. Po Australian Open Rybakina była najlepsza w Abu Dhabi, a w finale pokonała wówczas Darię Kasatkinę. Następnie nadszedł kolejny finał i w tym przypadku Rybakina stanęła naprzeciwko najtrudniejszemu z wyzwań w obecnym żeńskim tenisie. Mowa oczywiście o starciu w meczu o tytuł z Igą Świątek, co praktycznie stawia rywalkę na przegranej pozycji. Jelena Rybakina w finale Miami Open! Azarenka pokonana Tak też stało się w tym przypadku. Rybakina przegrała po dwóch setach. Następnie odpadła już w trzecim meczu podczas turnieju, gdyż poddała to spotkanie walkowerem. Na Indian Wells się już nie pojawiła w oczekiwaniu na turniej WTA 1000 w Miami. Wydaje się, że była to dobra decyzja, bo w Miami dotarła już do półfinału. Tam czekała na nią Wiktoria Azarenka, która już w przeszłości na tych kortach kilka razy tryumfowała. Jasne było więc, że ten półfinał będzie wyrównany. W pierwszym secie gra toczyła się na "żyletki". Obie Panie prezentowały wysoki poziom, na pierwsze przełamanie trzeba było poczekać aż do siódmego gema tej partii. Wówczas po niezwykle zaciętej walce dokonała tego jednak Jelena Rybakina i to Kazaszka wyszła na prowadzenie, a przy jej poziomie serwisowym oznaczało to wielkie kłopoty dla Azarenki w tym secie. Te przypuszczenia się potwierdziły, bo Rybakina nie straciła już swojego podania i wygrała całego seta. Po tym pytaniu rywalka Świątek nie wytrzymała. "To moja decyzja" Drugi miał jednak bardzo odmienny przebieg. Rybakina właściwie nie istniała na korcie. Białorusinka przełamała wyżej notowaną rywalkę już przy pierwszej okazji i błyskawicznie zbudowała swoją przewagę. Azarenka wygrała tę partię w niecałe pół godziny, nie oddając nawet gema. Rybakina w tym secie wygrała łącznie pięć punktów na możliwych 29. To był absolutny nokaut. Przed trzecią partią to 34-latka wydawała się być w zdecydowanie lepszej sytuacji, szczególnie mentalnej. Trzeba przyznać, że na niezbyt wiele się ta przewaga zdała. Pierwsze cztery gemy były wyrównane, a w piątym Rybakina znów przełamała swoją przeciwniczkę i stało się jasne, że jej zwycięstwo jest już blisko, choć do postawienia pozostało kilka kroków. Prowadzenia jednak nie utrzymała i po godzinie trzeciego seta mieliśmy 5:5. Azarenka uciekła spod topora w ostatniej chwili. To sprawiło, że do wyłonienia wygranej niezbędny był tie-break. W tym lepsza była Rybakina, która wygrała do dwóch. W finale Kazaszka zmierzy się z lepszą z pary Collins - Alexandrowa.