Korty ziemne były dotąd bastionem Igi Świątek, która w 2024 roku dokonała rzeczy wielkiej: wygrała dwa turnieje WTA 1000 w Madrycie i Rzymie, a później jeszcze Roland Garros. Teraz Polka nie gra jednak tak pewnie jak wówczas, choć być może na Foro Italico wszystko wróci na swoje miejsce. Niemniej Sabalenka uwierzyła już w to, że jest w stanie powtórzyć wyczyn Polki. Pierwszy krok wykonała w Madrycie, ale dla niej to ten krok najłatwiejszy. W Hiszpanii dwa razy już kiedyś turniej wygrała, we Włoszech i Francji - nigdy. Zmagania na Foro Italico jakoś specjalnie jej nie sprzyjają: korty są wolniejsze niż w Madrycie, miast położone jest niżej, co też ma wpływ na grę. A mimo to Sabalenka była tu już w półfinale i finale, dwa razy ogrywała ją wtedy Świątek. Aby zrealizować swój cel trzech tytułów na ziemi, Aryna musi wygrać w Rzymie sześć spotkań. Pierwszą rywalką była w piątek Anastazja Potapowa. Miały grać niespełna miesiąc temu w Stuttgarcie, wtedy Rosjanka zrezygnowała z powodu kontuzji, dając rywalce bezpośredni awans do ćwierćfinału. Teraz przyszła w końcu okazja do ich drugiego pojedynku, Potapowa przystępowała z dużymi marzeniami. Te marzenia zostały w brutalny sposób rozwiane. WTA Rzym. Aryna Sabalenka - Anastazja Potapowa w drugiej rundzie na Campo Centrale Potapowa wygrała losowanie i wybrała return. Sabalence często zdarza się gorzej zaczynać spotkanie w roli podającej, jakby byłą trochę rozkojarzona. Na Campo Centrale takiego stanu jednak nie było, Białorusinka od początku spisywała się niemal perfekcyjnie. Nie dała młodszej od siebie rywalce żadnych podstaw, by ta mogła uwierzyć w sensację. Jeszcze w pierwszej fazie meczu obie pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe, Potapowa również kładła główny nacisk na moc uderzeń. Mało tego, starała się przeplatać je raz po raz slajsami czy skrótami, zaskakiwała faworytkę. Cały jej plan runął jednak w szóstym gemie, gdy po raz pierwszy zawiódł serwis. Najpierw podwójny błąd przytrafił się przy stanie 15-0, później zaś przy 30-15. I zestresowana Potapowa przegrała także dwie kolejne akcje, została przełamana. A to de facto oznaczało dla niej koniec seta, bo Sabalenka cały czas była skupiona, a w swoich gemach serwisowych prezentowała się perfekcyjnie. Nie miała może imponujących statystyk (osiem winnerów, pięć niewymuszonych błędów), ale jednocześnie widać było jej dominację. Drugi break, znów z jednym podwójnym błędem serwisowym Potapowej, pozwolił jej wygrać partię 6:2. Po zaledwie 27 minutach. Kalka pierwszego seta w starciu Sabalenki z Potapową. Pierwsze przełamanie załatwiło sprawę Druga partia nie zapowiadała jakiejś radykalnej zmiany, bo choć po czterech gemach było 2:2, obie dość pewnie zamieniały swoje serwisy na punkty. To jednak Potapowa była mocno poirytowana. Nie potrafiła dobrać się do podań Aryny, rzucała więc uwagi w kierunku swojego boksu. A słyszała w odpowiedzi: "graj tak dalej, kontynuuj". W piątym gemie zdołała jednak doprowadzić do równowagi, kilka razy udało jej się przetrwać potężne uderzenia. I wtedy sama dostawała okazję do kontr. Gdy jednak ta szansa na upragnione przełamanie mocno się zbliżyła, Sabalenka znów pokazała mistrzowski kunszt. I o breaku Potapowa mogła zapomnieć. Za chwilę sytuacja się odwróciła. Tym razem to Sabalenka doprowadziła do równowagi przy podaniu Potapowej. Rosjanka robiła co mogła, górę wzięły jednak umiejętności Aryny. Wywalczyła to kluczowe przełamanie - i to w jaki sposób! Przy siatce, uderzając delikatnie, by rywalka nie dobiegła. A choć Anastazja ruszyła i zdołała odbić piłkę, to później z niedowierzaniem patrzyła, jak mija ona boczną linię. Zrobiło się więc 4:2 dla Sabalenki, koniec meczu był już blisko. Pierwsze dwie piłki meczowe Aryna wywalczyła w 59. minucie gry, przy stanie 6:2, 5:2 i 40-15. Wtedy się jeszcze zdekoncentrowała, zepsuła dwie akcje, a później swoje dorzuciła Potapowa. I był to najdłuższy gem w tym spotkaniu, jedyny w sumie aż tak zacięty. Choć i tak po jego zakończeniu cieszyła się Sabalenka. W trzeciej rundzie Italian Open Białorusinka zmierzy się z Sofią Kenin, która rozbiła Anastazję Pawluczenkową 6:3 i 6:0. A to jedyna zawodniczka, obok Świątek, która pokonała Arynę na Foro Italico w ostatnich trzech latach.