Hurkacz był ostatnim z trójki Polaków, którzy rywalizowali na kortach US Open we wtorek. Wcześniej łatwe zwycięstwo nad Włoszką Jasmine Paolini odniosła Iga Świątek, a Magda Linette po dramatycznym boju uległa wyżej notowanej Czeszce Karolinie Pliškovej. Hurkacz w swoim meczu był faworytem nie tylko ze względu na rozstawienie - w Nowym Jorku gra bowiem z numerem 8. - ale i z tego powodu, że już raz w tym roku pokonał Ottego. Działo się to w Indian Wells w marcu, a Polak okazał się wtedy lepszy w trzech setach 6:3, 3:6, 6:3. Tym razem spisał się jeszcze lepiej, bo nie dał sobie wydrzeć nawet seta. Mecz trwał zaledwie siedem kwadransów. Hurkacz był lepszy w każdej dziedzinie: miał więcej winnerów, mniej niewymuszonych błędów. Był niesamowicie skuteczny przy grze przy siatce (14/15 udanych akcji) oraz dobrze funkcjonował u niego serwis. - 18 asów? To oczywiście bardzo mnie cieszy. Czułem się bardzo dobrze i mimo dosyć mocnego wiatru radziłem sobie z tym całkiem nieźle - podsumował zawodnik z Wrocławia. Tenis. Hubert Hurkacz dłużej rozdawał autografy niż grał Na konferencji po meczu Hurkacz śmiał się, kiedy ktoś powiedział, że dłużej niż jego starcie z Ottem trwało rozdawanie ręczników - z czego słynie - oraz podpisywanie autografów, których rozdał naprawdę mnóstwo. - Z tymi ręcznikami to jest tak, że po prostu rzucam w tłum te, które leżą na mojej ławce. Nawet się nad tym nie zastanawiam, ile ich tam jest. A podpisy rozdaję, bo w ten sposób mogę podziękować fanom, którzy mnie wspierają. A dziś było ich dużo i byli naprawdę głośni - mówił zadowolony i tryskający energią 25-latek. Wśród oklaskujących go osób była - tradycyjnie już - siostra Nika oraz rodzice. Potwierdził, że ich obecność była dla niego dodatkową mobilizacją. Na pytanie do kiedy zostają odrzekł z uśmiechem: - Mam nadzieję, że zostaną tu dwa tygodnie. Oznaczałoby to, że Hurkacz znajdzie się w finale. Polak cieszył się także z faktu, że - co brzmi nieprawdopodobnie - wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie z US Open. Dotychczas bowiem w trzech próbach udawało mu się dotrzeć do drugiej rundy, ale potem odpadał. - Przed meczem drugiej rundy na pewno nie będę jeździł po ulicach Manhattanu jakimiś luksusowymi autami. Nie ma tu na to czasu. Po prostu potrenuję, odpocznę i zjem coś dobrego w restauracji wegańskiej Planta - zakończył Hurkacz. W czwartek jego rywalem będzie Białorusin Ilja Iwaszka. Z Nowego Jorku dla PAP - Tomasz Moczerniuk