Tenisiści z Rosji i Białorusi nie wezmą udziału w tegorocznym Wimbledonie. To pokłosie zbrodniczej agresji na niepodległą Ukrainę wojsk reżimu Władimira Putina wspieranego przez Aleksandra Łukaszenkę. Organizatorzy French Open również rozważali podobny krok. Ostatecznie zawodnicy rosyjscy i białoruscy w Paryżu zagrają, ale będą musieli mieć się na baczności. Wojna w Ukrainie. Będą sankcje podczas French Open? Amelie Mauresmo, dyrektor turnieju rozgrywanego na kortach im. Rollanda Garrosa, oznajmiła w czwartek, że "każde zachowanie proputinowskie" spotka się z bezwzględną reakcją organizatorów. Przewidziane są natychmiastowe sankcje. Ich surowość nie została jednak określona. Na tę zapowiedź zareagował rosyjski minister sportu Oleg Matytsin. - Sankcje? To nie pytanie do mnie, tylko do organizatorów. Sportowcy muszą trenować i polegać na inteligencji organizatorów. Widzimy, że większość tenisistów uznała decyzję o zawieszeniu Rosjan w Wimbledonie za niedopuszczalną. Bo ona niszczy zasady sportu i tenisa, pozbawiając widzów i cały świat tenisa możliwości rywalizacji z jednymi z najlepszych tenisistów globu - powiedział Matytsin cytowany przez serwis match.tv. Jak można się było spodziewać, przedstawiciel rządu Federacji Rosyjskiej nie dostrzega powodu, by w jakikolwiek sposób niepokoić tenisistów z Rosji i Białorusi. French Open odbędzie się w dniach 22 maja - 5 czerwca. ZOBACZ TAKŻE: