Choć patrząc wyłącznie na ranking WTA trudno byłoby to dostrzec, pojedynek Darii Kasatkiny z Paulą Badosą był prawdziwym hitem fazy otwarcia w Stuttgarcie. Hiszpanka jeszcze w ubiegłym roku zajmowała w zestawieniu drugie miejsce. Choć obecnie jest "dopiero" 31., w ostatnim czasie zdradzała sygnały, wskazujące powrót do dobrej formy. Miała pecha podczas turniejów w Indian Wells i Miami, gdzie już w drugiej rundzie trafiała na Jelenę Rybakinę. W trakcie kolejnej z imprez - w Charleston doszła do ćwierćfinału, w którym przegrała z Jessicą Pegulą. Kasatkina to z kolei ósma rakieta świata, do szerokiej, światowej czołówki należąca od dawna. W trakcie wspomnianego turnieju w Charleston dotarła nawet dalej, niż Badosa - do półfinału, w którym uległa późniejszej triumfatorce, Ons Jabeur. Wcześniej już tak dobrze jednak nie było, a prawdziwą katastrofą zakończył się dla niej występ w Australian Open, kiedy to odpadła już w pierwszej rundzie, ulegając rodaczce, Warwarze Graczowej. Daria Kasatkina zmieciona z kortu Los skojarzył pochodzącą z Togliatti 25-latkę z Paulą Badosą już w pierwszej rundzie zmagań w Stuttgarcie. Faworytkę trudno było wskazać. Bilans bezpośrednich spotkań był co prawda po stronie Kasatkiny (2-1), ale absolutnie niczego to nie przesądzało. Mało kto z pewnością mógł spodziewać się jednak, że pojedynek będzie tak jednostronny. W mecz w piorunującym stylu "weszła" Hiszpanka. Przełamała rywalkę bez straty punktu, a chwilę potem pewnie obroniła własne podanie. Po zaledwie kilkunastu minutach prowadziła już... 4:0. Kasatkina była bezradna. W całej partii wygrała tylko jednego gema, a odsłona trwała 36 minut. Także i w drugim secie Rosjanka nie byłą w stanie nawiązać walki. Choć zaczęła go nieco lepiej (zdołała obronić swój serwis), Badosa tylko się rozpędzała i szybko postawiła kropkę nad "i". Ostatecznie zwyciężyła 6:1, 6:1. W kolejnej rundzie zagra z inną reprezentantką Hiszpanii, urodzoną w Mołdawii Cristiną Bucsa. Daria Kasatkina (8. WTA) - Paula Badosa (31. WTA) 1:6, 1:6