Patrząc wyłącznie ze sportowego punktu widzenia, dla Warwary Graczowej to wielka szansa. Jeśli już wszystkie sprawy formalne zakończą się dla niej pozytywnym finałem, właściwie z marszu zostanie drugą rakietą w kraju nad Sekwaną. W tej chwili wyżej stoją tylko akcje Caroline Garcii, notowanej w tej chwili na piątym miejscu w globalnym rankingu tenisistek WTA. CZYTAJ TAKŻE: Poruszające słowa Igi Świątek. Grzmi po pytaniu o Rosjan. "Dochodzi do napięć" Rosjanka Warwara Graczowa o kulisach ubiegania się o francuskie obywatelstwo Urodzona w Moskwie zawodniczka na razie nie osiągała spektakularnych sukcesów, choć w turniejach wielkoszlemowych już pokazywała, że drzemie w niej ogromny potencjał. Praworęczna zawodniczka, oburącz operująca bekhendem, w Australian Open, French Open i US Open dochodziła do trzeciej rundy. W dwóch ostatnich wielkich szlemach nawet dwukrotnie. Najsłabiej poszło jej w Wimbledonie, gdzie ma za sobą debiut zakończony na pierwszej rundzie. Rozmowa na łamach portalu należącego do francuskiego kanału sportowego jest jednak wielowątkowa i, można odnieść takie wrażenie, wymagająca szczerości od zawodniczki, z racji licznych pytań zgłębiających sprawę i jej motywację. - Najpierw było załatwienie paszportu. Mieszkałem tu trzy lata, to było tuż przed pandemią koronawirusa. Wtedy powiedzieliśmy sobie: "jeśli chcę mieć tu 'swoją bazę', to ubiegamy się o pozwolenie na pobyt. Od tego momentu składałam wszystkie deklaracje - wyjaśniła Graczowa, zapytana o to, kiedy podjęła pierwsze kroki celem uzyskania obywatelstwa. CZYTAJ TAKŻE: Iga Świątek zaskoczyła ws. flagi Ukrainy. Polka tłumaczy zamieszanie. Jednoznaczna deklaracja Dla wielu kibiców niemałym zaskoczeniem może być fragment, w którym pada pytanie o wojnę Rosji w Ukrainie. Nie, nie chodzi wcale o to, że 22-latka miałaby w jakikolwiek sposób relatywizować rzeczywistość. Rzecz w tym, że tragedia, jaka rozgrywa się od ponad roku, według jej słów wcale nie miała wpływu na jej decyzję. Ta miała zapaść już wcześniej. Warwara Graczowa ucieka przed wojną? Zdecydowane słowa przyszłej Francuzki - Ta sytuacja może zrobić o mnie złe wrażenie, że niby chcę zmiany z powodu wojny... Ale tak nie jest! - zareagowała na pytanie, czy sytuacja wokół Rosji wzmocniła jej pragnienie, aby stać się naturalizowaną Francuzką. - Podjęliśmy tę decyzję wcześniej, a naturalizacja jest kwestią czasu. Nie powiedzieliśmy "ach, jest wojna, zmieniamy się!". Decyzję podjęliśmy wcześniej. Szczerze mówiąc, czuję się trochę nieswojo. W końcu to jednak moja praca, moje życie, moja jakość życia, moja przyszłość... Więc tak, szczerze, też muszę o tym myśleć, bo jest to ważne - odrzekła. Start w tegorocznym turnieju na kortach Rolanda Garrosa, jak przekonuje Graczowa, nie będzie jeszcze możliwy dla "Trójkolorowych", ale sportsmenka ma nadzieję, że formalnościom stanie się zadość już latem. Choć mentalnie przygotowana jest także na mniej optymistyczny wariant. - Może to być od dwóch miesięcy do dwóch lat - wyjaśniła. W wywiadzie padło jeszcze jedno, bardzo interesujące pytanie, a mianowicie o komentarze w Rosji na temat jej kroków. - Szczerze nie wiem - zaczęła Graczowa, a następnie przywołała słowa z jednego z artykułów prezes rosyjskiej federacji Szamiła Tarpiszczewa, który powiedział, że nie zna sytuacji swojej rodaczki. CZYTAJ TAKŻE: Nie tak kolorowo, jak wszyscy myślą. Oto nieubłagana prawda o Idze Świątek - Oczywiście nikomu nie powiedziałam, że chcę to zrobić. To był tylko mój prywatny, osobisty projekt. W tym samym wywiadzie mówi, że jeśli to prawda, nie będzie to wielka strata. Moim zdaniem powiedział tak, ponieważ w reprezentacji Rosji jeszcze przez kilka lat będą zawodniczki, takie jak Jekaterina Aleksandrowa, Daria Kasatkina, Ludmiła Samsonowa i inne. Więc tak, niezależnie od tego, czy będę tam, czy nie, nie sądzę, żeby wiele się zmieniło - przyznała rację Graczowa.