Daria Kasatkina idzie pod prąd - postępuje zupełnie inaczej niż większość rosyjskich sportowców. Nie jest zawodniczką faworyzowaną przez tamtejsze media, i to z wielu powodów. W jej kraju trudne do przyjęcia jest to, że może być w związku z inną kobietą, a jej partnerką jest była wicemistrzyni olimpijska z Pjongczangu w łyżwiarstwie figurowym Natalia Zabijako. No i jasno deklaruje, co sądzi o napaści na Ukrainę. To zaś może ściągnąć na nią kłopoty. Daria Kasatkina - odważna tenisistka z Rosji. "Myślą, że jestem zdrajczynią" Rosyjska propaganda nie wybacza bowiem krytykowania wojny na ukraińskiej ziemi - i w ogóle samego nazywania tego "wojną". A Kasatkina nie zamierza się z tym kryć: - Chcę móc szanować siebie, gdy patrzę w lustro. Jeśli bycie dobrym człowiekiem oznacza, że muszę poświęcić swój dom, to jest to mój wybór. Potępienie wojny było dla mnie dużym ryzykiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że moi rodzice wciąż tam są. Nie mogłam jednak milczeć i uważać, że wszystko jest w porządku - mówiła przed rozpoczęciem Wimbledonu w "The Sunday Times". Podobnie wypowiadała się w zeszłym tygodniu we Włoszech, gdzie brała udział w turnieju w Palermo. - Teraz płacę cenę za tę decyzję. Nie mam prawa oceniać innych, którzy mają tam swoje rodziny i nie zdecydowali się ponosić tych samych konsekwencji. Myślą, że jestem zdrajczynią, ale mnie to nie obchodzi - stwierdziła w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport". Gwiazdy omijają mniejsze turnieje. Choćby z tego właśnie powodu Wojna to jedno, drugie - reguły, jakie panują w WTA. Po Wimbledonie odbywają się na razie małe turnieje WTA rangi 250 - w poprzednim tygodniu w Budapeszcie i Palermo, w tym - w Hamburgu, Warszawie i Lozannie. Są stosunkowo kiepsko płatne, bo triumfatorka dostanie nieco ponad 36 tys. dolarów, czyli mniej niż zawodniczka wygrywająca w trzeciej rundzie kwalifikacji Wimbledonu. Wielkie gwiazdy je omijają, występ Igi Świątek w Warszawie jest w pewnym sensie wyjątkiem. Liderka rankingu WTA ma niewiele okazji, by zaprezentować się przed polskimi kibicami, więc teraz z takowej korzysta. Gdyby chciała stworzyć show i zmierzyć się z inną zawodniczką ze ścisłej czołówki, to by... nie mogła. I właśnie w takie zasady uderza Kasatkina. Tendencja jest jasna - mniejsze turnieje dla słabszych zawodniczek. Gwiazdy mają szukać czegoś innego Rosjanka chętnie nagrywa filmiki razem ze swoją partnerką Natalią Zabijako - prezentują je w mediach społecznościowych. W Palermo dyskutują m.in. o treningach w 40-stopniowych upałach, ale też o zasadach, które "zabijają" małe turnieje. Obecnie bowiem zawodniczki z czołowej dziesiątki WTA mogą wystąpić tylko w dwóch turniejach WTA 250 w roku. Iga Świątek grała miesiąc temu na trawie w Bad Homburgu, teraz zgłosiła się do rywalizacji w Warszawie. Na dodatek nie spotka tu żadnej rywalki z TOP 10 - przepisy pozwalają na grę tylko jednej tak wysoko klasyfikowanej. Jej mecz z Aryną Sabalenką, Jeleną Rybakiną czy Ons Jabeur jest po prostu niemożliwy - wedle przepisów. Iga Świątek o końcu swojej kariery. Mówi, kiedy to może nastąpić A te zostaną jeszcze zaostrzone - od sezonu 2024 zawodniczki z TOP 30 nie będą mogły grać w turniejach WTA 250, jeśli w tym samym tygodniu odbywa się rywalizacja w turnieju WTA 500. Do takiej sytuacji dojdzie np. za tydzień, gdy w Waszyngtonie planowany jest duży turniej rangi 500, a w innej części świata, Pradze - turniej WTA 250. W nowych przepisach znajdą się wyjątki: dla obrończyni trofeum, zawodniczek z kraju-gospodarza czy tenisistek z miejsc 11-30, ale to problemu nie rozwiązuje. Tendencja jest jednak taka, by ograniczać grę w mniejszych turniejach dla zawodniczek ze ścisłej czołówki. A gdy będą odbywać się tylko turnieje WTA 250, nadal będzie mogła grać w nich jedna zawodniczka z czołowej dziesiątki rankingu. "Wielka bzdura" - Kasatkina nie gryzie się w język I właśnie w te przepisy uderza rosyjska gwiazda, nazywa je wprost "głupimi". - Nie ma w nich dużych pieniędzy, bo nie pomaga się im generować dochodów - mówiła Kasatkina do swojej partnerki Zabijako. Sam pomysł ograniczania występów w turniejach 250 do zawodniczek spoza czołowej 30, nazywa "wielką bzdurą". ATP myśli o tych małych turniejach 250, pozwala grać dwóm zawodnikom z czołowej dziesiątki. Ludzie wtedy przyjdą, będą oglądać transmisje. W nich coś się dzieje, jest życie - tłumaczy Kasatkina. Ta sytuacja może dotknąć choćby turniej WTA 250, który rozgrywany jest w Warszawie. W tym roku ma jedną gwiazdę, czyli Igę Świątek, ale też arcyciekawie zapowiada się potencjalny finał Polki z Karoliną Muchovą - byłby to rewanż za Rolanda Garrosa. W przyszłym roku, gdy ograniczenia wejdą w życie, hitów może być znacznie mniej.