Kamilla Rachimowa wprawdzie nie przebrnęła kwalifikacji do ostatniego US Open, bo w decydującym meczu przegrała z Priscillą Hon, ale dzięki wycofaniu się Ons Jabeur z turnieju otrzymała szansę gry w pierwszej rundzie. A w tej trafiła na Igę Świątek, której dość nieoczekiwanie postawiła twarde warunki. Polka w pierwszym secie wygrała 6:4, a w drugim musiała się już o wiele bardziej natrudzić i triumfowała dopiero po tie-breaku. Zawodniczka z Raszyna po spotkaniu zauważyła, że w drugiej odsłonie meczu obniżyła poziom gry i przez to gra stała się tak zacięta. "Czasami warto nie zapominać takich spotkań, tylko wyciągnąć jakieś wnioski. Na pewno w drugim secie mnie mocno spięło, więc postaram się po prostu nad tym popracować i skupić się bardziej na tenisie, niż na tym, co dzieje się dookoła. Bo faktycznie mój poziom drastycznie się zmienił. Tak nie powinno być" - powiedziała w rozmowie z Eurosportem. Nagła decyzja Igi Świątek, a to może nie być koniec. Najbliższe tygodnie kluczowe Kamilla Rachimowa nie zagra w turnieju w Pekinie. Wpadka w kwalifikacjach Rachimowa, która jest rówieśniczką Świątek, po szybkim zakończeniu przygody z US Open przeniosła się do Meksyku i tam wygrała turniej rangi WTA 125 w Guadalajarze. Później w tym samym mieście przystąpiła do bardziej prestiżowej imprezy rangi 500, którą ostatecznie wygrała Magdalena Fręch. Rachimowa z kolei odpadła w ćwierćfinale z Camilą Osorio, ale i tak miała powody do zadowolenia - po raz pierwszy w karierze zagrała bowiem w najlepszej ósemce turnieju tej rangi. Rosjanka powodów do zadowolenia nie ma z kolei po tym, co zaprezentowała w Pekinie. Tam wprawdzie w pierwszej rundzie kwalifikacji do "tysięcznika" pokonała Yihan Qu, ale już w starciu z Kimberly Birrell zaliczyła poważną wpadkę. 71. rakieta świata wygrała 6:4 pierwszego seta z zawodniczką, która jest notowana 75 miejsc niżej w światowym rankingu, ale w drugiej partii ugrała już zaledwie dwa gemy. Trzeci set również padł łupem Birrell, która wygrała po tie-breaku i przypieczętowała awans do turnieju (4:6, 6:2, 7:6(2)). A Rachimowa może już koncentrować się na przygotowaniach do kolejnych turniejów. 5:0 dla Polki to jeszcze nic. Prawdziwa demolka była na samym końcu