Maria Szarapowa, bo o niej mowa w 2015 roku krążyła między drugim a trzecim miejscem w rankingu WTA. Wygrała dwa turnieje - w Brisbane i Rzymie, występowała w finale Wimbledonu, w półfinale Australian Open. Zwyciężczyni pięciu Wielkich Szlemów wciąż była na topie. Miała 28 lat, milionowe kontrakty, królowała na tenisowych i nie tylko, salonach. Szok w Nowym Jorku. Nastolatka z Polski ogrywa obrończynię tytułu w US Open Jej rywalizacja z Radwańską budziła wielkie emocje. Polce ciężko było się dobrać Rosjance do skóry, choć początek był obiecujący. 1 września 2017 roku rozstawiona z numerem 30. zaledwie 18-lenia krakowianka zmierzyła się w trzeciej rundzie z broniącą tytułu Szarapową. Rosjanka była rozstawiona z "dwójką". Wcześniej oddała zaledwie dwa gemy - Włoszce Robercie Vinci i Australijce Casey Dellaqua. Nastolatka z Polski zszokowała publiczność na Flushing Meadow. Wygrała 6:4, 1:6, 6:2. Było to jedno z największych zwycięstw Agnieszki Radwańskiej w karierze. - Wtedy pokazała, że jest w stanie wygrywać z każdą rywalką - mówił ojciec i wówczas trener "Isi", Robert Radwański. Tomasz Wiktorowski prowadzi Radwańską do kolejnego zwycięstwa z Szarapową Potem przyszła seria wielu porażek, czasami po trzysetowych pojedynkach albo po dziwnych meczach jak na Roland Garros w 2011 roku, kiedy Radwańska wygrywała 5:2, a przegrała seta. Polka jednak jeszcze raz wygrała z Rosjanką, także w USA. Podczas turnieju WTA Premier Mandatory w Miami w świetnym dla siebie 2012 roku (pamiętny finał Wimbledonu) krakowianka zagrała z Rosjanką w finale, wcześniej eliminując m.in. Venus Williams. Zagrała fenomenalny mecz. Pokonała wciąż silną Rosjankę 7:5, 6:4. To było tym cenniejsze zwycięstwo, że odniesione na Florydzie, gdzie od dziecka wychowywała się, trenowała i grała Szarapowa. - Ten sukces zawdzięczam ojcu - powiedziała po spotkaniu mimo, że nie był jej trenerem, choć siedział wówczas na trybunach. Prowadził ją od kilku miesięcy Tomasz Wiktorowski, obecny szkoleniowiec Igi Świątek. Ale w całej karierze - na 15 spotkań - Radwańska zdołała pokonać tę wielką gwiazdę światowego tenisa tylko w tych dwóch przypadkach. Dwie porażki na początek i wątpliwe szanse na awans W 2015 roku zagrała z Szarapową dwa niezwykle ważne mecze, najpierw w Krakowie w Pucharze Federacji ulegając przy pełnej hali w Tauron Arenie 1:6, 5:7. Później doszło do spotkania w Mastersie w Singapurze. Obie zawodniczki rywalizowały w grupie czerwonej. Spotkały się już w pierwszym meczu. Bardzo wyrównanym, ale jednak pod kontrolą Szarapowej, która wygrała 4:6, 6:3, 6:4. Radwańska później miała za rywalkę Flavię Penettę i także została pokonana (6:7, 4:6). Do ostatniego pojedynku - z Simoną Halep - przystępowała z wątpliwymi szansami na awans. Musiała wygrać i liczyć na sportową postawę swojej długoletniej wielkiej rywalki Szarapowej. Rosjanka awans miała już w kieszeni. Pokonała wcześniej Halep. Miała dwa zwycięstwa na koncie. Mecz z Penettą mogła sobie odpuścić. Zagrała jednak w duchu fair play. Gdyby przegrała z grupy wyszłaby Penetta, ale jednak Szarapowa była górą. Rosjanka zachowała się z wielką klasą Dalsza historia jest już dobrze znana. Radwańska w półfinale okazała się lepsza w trzech setach niż Gabrine Muguruza, a w finale pokonała - ponownie w trzech setach - Petrę Kvitovą. Wygrała Masters. Ten wielki triumf osłodził tej znakomitej polskiej tenisistce brak zwycięstwa w Wielkim Szlemie. Wspominając ten turniej wielokrotnie Robert Radwański doceniał nie tylko wspaniałą sportową postawę córki, ale również zachowanie Szarapowej. Ojciec Agnieszki Radwańskiej nigdy nie był fanem Rosjanki. Opisując jej zachowanie w kuluarach turniejowych mówił zawsze, że była wyniosła, niedostępna, "odgrodzona kordonem", żyła w swoim świecie. Wyraźnie nie czuł do niej sympatii. Nie było jej też między obiema zawodniczkami Radwańską i Szarapową, ale również powszechna opinia była taka, że "tenisowy świat nie lubił Szarapowej". Ale Masters w Singapurze wiele zmienił w tej ocenie i w nastawieniu rodziny Radwańskich do słynnej rosyjskiej tenisistki. - Wreszcie Rosjanie coś zrobili dla Polaków - powiedział w "Super Ekspressie". - Bardzo mnie zdziwiła, ona nie musiała tego zrobić, nie musiała wygrać. Zachowała się z wielką klasą - to kolejny komentarz - z "Gazety Wyborczej" - ojca Agnieszki i Urszuli Radwańskiej. W każdym bądź razie gdyby nie rosyjska pomoc nie byłoby jedynego jak dotąd zwycięstwa polskiej tenisistki w WTA Finals, odniesionego mimo dwóch porażek w dwóch pierwszych spotkaniach. Olgierd Kwiatkowski