Daniił Miedwiediew po raczej nieudanym występie w Monte Carlo (odpadł on już w 1/8 finału po porażce ze swoim rodakiem Karenem Chaczanowem) udał się do stolicy Hiszpanii by tam wziąć w Mutua Madrid Open, czyli zmaganiach ATP rangi 1000. Do rywalizacji podszedł z pełnym animuszem, choć start miał nienajlepszy - przegrał pierwszego seta w potyczce z Matteo Arnaldim, ale potem zdołał już "wyciągnąć" rezultat na 2:6, 6:4, 6:4. Później zaś przystąpił do pojedynku z Sebastianem Kordą i... znów dał się poznać jako wyjątkowo rozgadany tenisista. Rosyjska gwiazda sama dała sobie prezent. Co za wyczyn, Madryt może drżeć Daniił Miedwiediew znów zagrał... ironią. Iluminaci "nawiedzili" Madryt W pewnym momencie podczas trwania spotkania aura się pogorszyła i zaczął padać deszcz. Rosjanin więc prędko zasygnalizował, że jego zdaniem należałoby zamknąć dach nad kortem im. Arantxy Sanchez. Wówczas sędzia odpowiedział mu, że "oni podejmują decyzję zależnie o warunków pogodowych". "Kim są 'oni', czy to iluminaci?" - rzucił z wyraźną ironią zawodnik, odnosząc się w ten sposób do popularnego, choć branego oczywiście raczej żartobliwie mitu w myśl którego tajemny zakon iluminatów rządzi światem i najkrócej rzecz ujmując "pociąga za wszystkie sznurki". Wypowiedź czwartej rakiety świata oczywiście błyskawicznie zdobyła popularność w Internecie. Koszmar Coco Gauff trwa, katastrofa w Madrycie. Znika z kursu Igi Świątek ATP Madryt. Daniił Miedwiediew zna kolejnego przeciwnika Koniec końców starcie zostało dograne do końca, a Miedwiediew zatriumfował nad Kordą, choć nie było to łatwe zadanie - wszystko zamknęło się dopiero po trzech setach, przy wyniku 5:7, 7:6 (7-4), 6:3 na korzyść gracza pochodzącego z Moskwy. Co istotne zwycięzca zna już swojego kolejnego oponenta - będzie nim reprezentant Kazachstanu Aleksandr Bublik, który pokonał wcześniej Amerykanina Bena Sheltona. Mutua Madrid Open, jedno z ostatnich swoistych przetarć przed Rolandem Garrosem, potrwa jaszcze do 5 maja.