Andrij Rublow przez lata w światowym tourze zapracował sobie na pozycję tenisisty, który jest bardzo solidny i potrafi postawić się najlepszym, ale na końcu w tych najważniejszych bojach zawsze schodzi z kortu ze zwieszoną głową, jako ten pokonany. Nie bez powodu nigdy nie przebrnął fazy ćwierćfinału imprezy rangi Wielkiego Szlema, a okazji ku temu miał kilka. Rafael Nadal wrócił w wielkim stylu, publiczność oszalała. Hiszpan udowodnił, kto jest królem Podobnie stało się też na starcie tego roku, choć w Australian Open wyglądał naprawdę dobrze. W ćwierćfinale trafił jednak na przeszkodę nie do przejścia w postaci przyszłego zwycięzcy imprezy - Jannika Sinnera. Włoch wygrał gładko - w trzech setach, ale Rosjanin pokazał się z naprawdę niezłej strony. Wydawało się, że w sezon Rublow wchodzi w naprawdę dobrej formie. Andrij Rublow zniszczył kort w Barcelonie. Kompletna furia Później coś się wyraźnie zepsuło, a kulminacją był turniej w Dubaju, który Rublow zakończył z dyskwalifikacją na koncie. Od tego momentu jego gra wyglądała niezwykle blado. Rosjanin naprawdę słabo wygląda i w jego grze widać jedynie jakieś małe, delikatne przebłyski. Trudno jednak stwierdzić, że jest w choćby przyzwoitej formie. Mistrz Polski "zlał" Rosjanina w 50 minut. 6:0, cztery punkty w secie W takiej właśnie dyspozycji przyjechał do Barcelony na turniej ATP 500, którego największą gwiazdą jest oczywiście Rafael Nadal. Rublow w pierwszym meczu turnieju mierzył się z Amerykaninem Brandonem Nakashimą i nie było to dla niego łatwe starcie. Pierwszego seta przegrał 4:6, a w drugim poległ dopiero w tie-breaku. Nie pierwszy raz w swojej karierze Rublow nie wytrzymał ciśnienia związanego z porażką. Rosjanin wyżył się na swojej rakiecie, którą obwinił o całe, jakie go spotkało tego popołudnia w Madrycie. Sprzęt oczywiście starcia z nawierzchnią nie przetrwał i rakieta została doszczętnie zniszczona. Dodatkowo w korcie imienia Rafaela Nadala stworzyła się dziura, która powstała właśnie po zachowaniu Rublowa.