Pod koniec czerwca czeski rząd wydał rozporządzenie zakazujące drużynom z tego kraju rywalizacji w Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie sportowcy z Rosji i Białorusi nie mogą startować w oficjalnych imprezach na terenie Czech. Na tej podstawie w ubiegłym tygodniu z kraju naszych południowych sąsiadów wydalona została rosyjska tenisistka Jewgienija Rodina, która sposobiła się do gry w Prague Open. "Organizacja turnieju jest w pełni zgodna z aktualnym zarządzeniem organów państwowych. W takiej sytuacji nie spodziewamy się, aby w nadchodzącym turnieju wziął udział zawodnik z obywatelstwem rosyjskim lub białoruskim" - to treść komunikatu wydanego przez organizatorów imprezy. WTA wydało oświadczenie w sprawie decyzji władz czeskich. Praga może stracić turniej Dwaj Rosjanie startują w czeskim turnieju. Dlaczego uczynniono dla nich wyjątek? Te same zasady obowiązują przy okazji rozpoczętego w poniedziałek turnieju ATP Challenger w Libercu. Tymczasem na liście startowej znalazł się Rosjanin Kirił Kiwatcew. Zdążył już nawet rozpocząć kwalifikacje i pokonać w premierowym występie Australijczyka Matthew Dellavedova 6:4, 6:2. W jaki sposób 25-latkowi urodzonemu w Wołgogradzie udało się ominąć obowiązujące zarządzenia? Informują o tym szeroko - acz bez entuzjazmu - rosyjskie media. Okazuje się, że zawodnik złożył wniosek o włoskie obywatelstwo, wykorzystując fakt, że od ośmiu lat mieszka w Italii. Hubert Hurkacz spada w rankingu, pozostali Polacy też Władze Federacji Rosyjskiej patrzą na tego typu przypadki srogo. Zapowiedziano już zamiar wprowadzenia surowych kar finansowych dla sportowców, którzy zdecydują się na przyjęcie obcego paszportu. Nieoficjalnie wiadomo, że każdy taki incydent traktowany jest niemal jak zdrada narodowa. Jak donosi championat.com, w turnieju w Libercu bierze również udział inny Rosjanin, Denis Klok. Pozwolono mu wystartować, ponieważ... urodził się na Krymie.