Ten mecz miał zdecydowaną faworytkę. Ons Jabeur (6. WTA) przez ekspertów była stawiana w roli głównej kandydatki do występu w finale, a być może nawet do pokonania Igi Świątek. Tunezyjka niedawno wygrała turniej w Madrycie, przed tygodniem w Rzymie wystąpiła w finale, przegrywając z polską liderką rankingu WTA. Miała świetny bilans meczów na nawierzchni ceglanej. Linette (52. WTA), choć ostatnio pokazała się z dobrej strony w Strasburgu, gdzie dotarła do ćwierćfinału, w którym uległa późniejszej zwyciężczyni Angelique Kerber, miała mniej argumentów w ręku. Niemniej z czterech dotychczasowych spotkań obu zawodniczek Polka jedno wygrała - w 2013 roku w Baku, a w ubiegłym roku w trzeciej rundzie Roland Garrosa "urwała" Tunezyjce seta. Kilka dobrych gemów Linette w pierwszym secie Linette przystąpiła do spotkania bardzo zmobilizowana. W pierwszych gemach była aktywna, skoncentrowana i pewna siebie. Grała tak jak powinna, nie zwracając uwagi na klasę przeciwniczki. Ale ambicja, poświęcenie, dobre wybory taktyczne nie wystarczyły do tego, by Polka była w stanie wygrać seta z rozstawioną z "szóstką" Tunezyjką. Rywalka była po prostu lepsza. Poznanianka zagrała jednak kilka dobrych gemów. Pierwszego, przy swoim serwisie, zakończyła zwycięsko, przegrywając jeden punkt. W czwartym przełamała serwis Jabeur bez straty punktu, wyrównując stan mecz na 2:2. Potem jednak przyszedł słabszy moment gry Linette. Wygrała jeszcze jednego gema, a w pozostałych tylko w jednym grając na przewagi. Set trwał 32 minuty. Zwraca uwagę stuprocentowa skuteczność wykorzystanych break pointów przez obie zawodniczki - trzy przez Jabeur, jeden przez Polkę. Tie break drugiego seta dla Polki W drugim secie długo nie dochodziło do przełamań serwisów. Gra była bardziej płynna, a zarówno Linette jaki i Jabeur zaprezentowały kilka widowiskowych zagrań. W przypadku Tunezyjki były to - nieprzewidywalne dla Polki - skróty. Bardzo interesujący był szósty gem. Linette prowadziła w nim 40:0, ale rywalka z Afryki doprowadziła do wyrównania i break pointa. Poznanianka wyszła obronną ręką z kryzysowej sytuacji. Po ostatnim punkcie mocno się skrzywiła tak jakby doznała urazu. Grała dalej i pokazała się z dobrej strony. Przegrała kolejnego gema, ale potem - serwując - wpadła w kłopoty. Jabeur miała trzy break pointy przy wyniku 40:0. Polka zdobyła jednak pięć punktów z rzędu. W kilku akcjach zachwyciła. Był remis 4:4 i Linette omal nie objęła prowadzenia 5:4. Nie wykorzystała jednak break pointa. Set zakończył się tie breakiem. Polka przegrywała 1:3 i od tego momentu zmusiła Jabeur do wielu błędów. Dała jej zdobyć tylko jeden punkt. Wygrała seta po godzinie i dwóch minutach zaciętej walki. W trzecim secie cały czas przewagę miała Linette Od tej pory Linette uwierzyła w siebie, natomiast gra Jabeur straciła na jakości. Mecz toczył się przy przewadze polskiej zawodniczki. Najlepszy dowód - Polka zaczynała zdobywać punkty po skrótach, a to najsilniejsza broń Tunezyjki. Poznanianka długo nie mogła jednak potwierdzić swojej wyższości. Udało się to w szóstym gemie, w którym wykorzystała break pointa. Linette prowadziła 4:2 i podawała. To był emocjonujący gem, pełen zwrotów akcji, dobrego tenisa z obu stron. Wydawało się, że Polka nie da rady utrzymać korzystnego wyniku. Popełniła dwa proste błędy i Jabeur miała break point. Ale potem dwa razy przewagę miała Linette. Było tak blisko 5:2.... Jabeur jest zbyt rutynowaną zawodniczką, żeby nie poradzić sobie nawet w tak trudnych sytuacjach. Obroniła się, a potem wykorzystała kolejną szansę na przełamanie. Linette prowadziła już tylko 4:3. Polska tenisistka nadal miała inicjatywę i dwie szanse na wygranie gema serwisowego Jabeur. Nie udało się. Ale przy wyniku 6:5 zrobiła to. Wygrała najważniejszy gem być może w swojej karierze. Olgierd Kwiatkowski I runda gry pojedynczej kobiet turnieju Roland Garros (pula nagród 43,6 mln euro) Ons Jabeur (Tunezja, 6) - Magda Linette (Polska) 6:3, 6:7 (4), 5:7.