37-letni Czech, który najlepsze lata kariery ma już za sobą, w Paryżu musiał przebijać się przez kwalifikacje, a w poniedziałek wygrał dwa pierwsze sety z jednym z kandydatów do końcowego triumfu, w trzecim był bez szans, a w kolejnej partii przegrywał 2:4. Mecz wówczas przerwano z powodu zapadających ciemności, a we wtorek faworyt już był bardziej czujny, choć 128. tenisista światowego rankingu miał też swoje szanse, np. w 10. gemie piątego seta był o dwie piłki od zwycięstwa. Pokonanie byłego czołowego deblisty świata zajęło mistrzowi olimpijskiemu z Londynu i półfinaliście dwóch poprzednich edycji zawodów na kortach im. Rolanda Garrosa trzy godziny i 39 minut. Kolejnym rywalem Szkota będzie grający w głównym turnieju dzięki "dzikiej karcie" Francuz Mathias Bourgue. Pewnie do drugiej rundy awansował rozstawiony z numerem czwartym Rafael Nadal. Walczący o 10. triumf na kortach im. Rolanda Garrosa hiszpański tenisista pokonał Australijczyka Sama Grotha 6:1, 6:1, 6:1. Nadal nazywany jest nieraz "królem Paryża" - tenisista z Majorki triumfował w tej imprezie w latach 2005-08 i 2010-14. Poprzedni sezon był dla niego nieudany. W tym wydaje się wracać powoli do formy, ale głosy na temat tego, czy ma realne szanse na rekordowy 10. sukces w stolicy Francji są podzielone. Wygrał co prawda niedawno dwie imprezy na kortach ziemnych - w Barcelonie i Monte Carlo, ale później w Madrycie odpadł w półfinale, a w Rzymie rundę wcześniej. We wtorek Grothowi nie dał szans. Awans do drugiej rundy zajął mu zaledwie godzinę i 20 minut. Jego kolejnym rywalem będzie Argentyńczyk Facundo Bagnis lub Francuz Kenny de Schepper.