Halep w ekspresowym tempie uporała się z Anisimovą, której chciała się zrewanżować za niespodziewaną porażkę w ćwierćfinale ubiegłorocznej edycji tego turnieju. Ich piątkowy pojedynek trwał zaledwie 54 minuty. Faworytka przeważała niemal pod każdym względem. Lepiej serwowała, była znacznie skuteczniejsza w wygrywaniu wymian, zarówno po swoim pierwszym, jak i drugim podaniu oraz w akcjach pod siatką. Amerykanka nieco jej pomogła - nie wykorzystała bowiem żadnej z pięciu szans na przełamanie (Halep zapunktowała w sześciu z 11 takich okazji) i zanotowała 32 niewymuszone błędy (przy siedmiu po stronie rywalki). Przewodziła jedynie pod względem liczby uderzeń wygrywających (18-15). Świątek przepustkę do 1/8 finału wywalczyła, pokonując Kanadyjkę Eugenie Bouchard 6:3, 6:2. Z będącą drugą rakietą świata Rumunką zmierzy się po raz drugi w karierze i ponownie stawką będzie awans do czołowej "ósemki" zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa. W minionym sezonie zawodniczka z Konstancy pokonała ją 6:1, 6:0. Halep ma w dorobku 22 wygrane turnieje, w tym dwa wielkoszlemowe. Pierwszy wywalczyła dwa lata temu właśnie w Paryżu, a w kolejnym sezonie triumfowała w Wimbledonie. W ostatnich tygodniach imponuje formą. Po wznowieniu międzynarodowej rywalizacji po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa zwyciężyła w obu imprezach WTA, w których startowała (w Pradze i Rzymie). Przed zawieszeniem zmagań w drugiej połowie lutego triumfowała w Dubaju, co sprawia, że w piątek wygrała 17. mecz z rzędu. Z występu w wielkoszlemowym US Open zrezygnowała z powodu obaw związanych z Covid-19. Rumunka, która w niedzielę świętowała 29. urodziny, to była liderka rankingu WTA. Jeśli zwycięży we French Open, odzyska tę pozycję. Znajdująca się obecnie na czele zestawienia Australijka Ashleigh Barty nie wznowiła oficjalnych startów po zakończeniu pięciomiesięcznej przerwy w międzynarodowych zmaganiach i wróci do nich dopiero w przyszłym roku. an/ cegl/