W grze pojedynczej seniorek na paryskich kortach zagra Agnieszka Radwańska, która będzie rozstawiona z numerem ósmym, zgodnym z aktualną pozycją w rankingu WTA Tour. Zabraknie natomiast jej młodszej siostry Urszuli, która do lipca nie będzie startować nigdzie w wyniku pęknięcia jednego z kręgów. - Dwa ostatnie występy w Paryżu zakończyłam w czwartej rundzie. Ten wynik to dla mnie plan minimum, ale uważam, że stać mnie na ćwierćfinał. Teoretycznie, jako rozstawiona z ósemką, mogę trafić na wyżej sklasyfikowaną zawodniczkę dopiero w ćwierćfinale. Jednak w praktyce jest trochę inaczej - powiedziała Radwańska, która w środę udała się do Francji. - Trzeba pamiętać, że z niższymi numerami ode mnie są rozstawione Kim Clijsters i Justine Henin, czy też Maria Szarapowa. Trzeba więc mieć też trochę szczęścia w losowaniu, żeby je ominąć. Dobrze byłoby też nie wylosować w ćwiartce Francescy Schiavone - dodała krakowianka, która nie potrafi grać z Włoszką. Podczas Roland Garros Agnieszka wystąpi z naszytym na strojach emblematem rodzinnego Krakowa. To skutek listu intencyjnego podpisanego z władzami miasta w poniedziałek, a szczegóły współpracy dotyczącej promocji tej metropolii zostaną dopracowane w najbliższych tygodniach. W eliminacjach walczy jeszcze Marta Domachowska, która po wygranej z Francuzką Caroline Garcią 6:3, 6:0 w drugiej rundzie trafiła na Holenderkę Michaellę Krajicek. Po raz pierwszy na podstawie miejsc w rankingu ATP World Tour w turnieju głównym w Wielkim Szlemie wystartuje dwóch polskich tenisistów. Łukasz Kubot, zajmujący obecnie 54. miejsce na świecie już wcześniej był pewien występu w Paryżu - w chwili zamknięcia listy zgłoszeń był 43. - Łukasz ostatnio nie ma dobrej serii, ale kilka porażek we wczesnych rundach ponosił na bardzo wolnej nawierzchni ziemnej. Paryskie korty są specyficzne i stosunkowo szybkie, więc jeśli Łukasz od razu nie trafi na jakiegoś regularnie grającego z tyłu Hiszpana, Argentyńczyka czy Włocha, to może zrobić dobry wynik - powiedział kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik. Do ostatniego weekendu Michał Przysiężny był piątym oczekującym na wolne miejsce w drabince i przygotowywał się do gry w eliminacjach. Okazało się jednak, że pięciu wyżej notowanych zawodników nie zagra w wyniku kontuzji, więc i on ominie trzyrundowe kwalifikacje. Najliczniejsza polska reprezentacja zgłosiła się w męskim deblu: Mariusz Fyrstenberg z Marcinem Matkowskim oraz Kubot z Austriakiem Oliverem Marachem. W tym tygodniu okazało się, że dołączą do nich Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk, dla których będzie to wielkoszlemowy debiut. - Patrząc poprzez ranking, to każdy wygrany przez nich mecz będzie dobrym wynikiem, a wiele zależy od losowania. Inne są oczekiwania wobec Mariusza i Marcina, którzy od dawna należą do czołówki debli. Ćwierćfinał to byłby zadowalający wynik, biorąc pod uwagę, że walczą o miejsce w najlepszej ósemce, która wystąpi w mastersie. Podobnie jest z Łukaszem i Olim - powiedział Szymanik. Polski debel nigdy jeszcze w Roland Garros nie przeszedł trzeciej rundy, a najlepszy wynik w Wielkim Szlemie osiągnął w 2006 roku w Australian Open. - Nigdy nam się nie wiodło w Wielkim Szlemie, ale czas to zmienić, jeśli chcemy wejść do najlepszej piątki debli. Chcielibyśmy w tym roku uniknąć konieczności nadrabiania strat punktowych w końcówce sezonu - powiedział Matkowski. - No i walki o mastersa do ostatniego turnieju w hali Bercy. Jesień zawsze mamy dobrą, ale tym razem bilety do Londynu wolelibyśmy rezerwować trochę wcześniej - dodał Fyrstenberg. W grze podwójnej kobiet zagrają trzy Polki, wszystkie z zagranicznymi partnerkami: Alicja Rosolska z Jarosławą Szwedową z Kazachstanu, Klaudia Jans z Białorusinką Olgą Goworcową oraz Agnieszka Radwańska z Rosjanką Marią Kirilenko, z którą w styczniu dotarła do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. Przed startem paryskiego turnieju trudno przewidzieć skład finału kobiecego singla, bowiem kandydatek do tytułu jest sporo. U mężczyzn najważniejszym pytaniem jest to, czy Rafael Nadal odzyska tytuł. Przed rokiem przegrał w czwartej rundzie ze Szwedem Robinem Soederlingiem, co wykorzystał Szwajcar Roger Federer. W ostatnich miesiącach nikt nie potrafił zatrzymać tenisisty z Majorki na kortach ziemnych, nawet Federer w madryckim finale w niedzielę. Nie dziwi więc, że w notowaniach bukmacherskiej firmy bwin szanse Nadala na triumf oceniane są na 1,28:1, a Federera 3,85:1. Wysoko stoją też akcje innych Hiszpanów Davida Ferrera 13:1 i Fernanda Verdasco 15:1, a dalej stawka jest wyrównana.