Pironkowa na kortach twardych w Nowym Jorku niespodziewanie dotarła aż do ćwierćfinału, eliminując po drodze dwie rozstawione rywalki. Był to jej pierwszy występ od ponad trzech lat. Poprzednim profesjonalnym startem 33-letniej zawodniczki był Wimbledon w 2017 r. Potem zmagała się z kłopotami zdrowotnymi oraz urodziła dziecko. Do niedzieli nie była sklasyfikowana na liście WTA, a w obsadzie US Open znalazła się, korzystając z tzw. zamrożonego rankingu. Udany powrót do rywalizacji sprawił, że w poniedziałkowym notowaniu światowej listy znalazła się na 156. miejscu. Bułgarka, która jest półfinalistką Wimbledonu sprzed 10 lat, najlepszy dotychczas start we French Open zanotowała w 2016 roku, gdy zatrzymała się na ćwierćfinale. Bouchard niespełna sześć lat temu była piątą rakietą globu, ale kłopoty zdrowotne i słabsza forma sprawiły, że obecnie jest 167. Właśnie w 2014 roku odnosiła największe sukcesy w karierze. Dotarła wówczas do półfinału dwóch imprez wielkoszlemowych - Australian Open i zmagań na paryskich kortach im. Rolanda Garrosa oraz wystąpiła w finale Wimbledonu. W minionym tygodniu zaś zagrała w decydującym meczu turnieju WTA w Stambule. Murray dzięki tzw. dzikiej karcie również wystąpił w Nowym Jorku, gdzie odpadł w drugiej rundzie. To był jego pierwszy występ w Wielkim Szlemie od ponad półtora roku. Poprzednie zawody tej rangi z jego udziałem to Australian Open 2019 - przegrał wtedy mecz otwarcia. Szkot pierwszy w tym roku występ o stawkę zaliczył dopiero w drugiej połowie sierpnia, obecnie zajmuje 110. miejsce w rankingu ATP. 33-letni tenisista, który przeszedł dwie operacje biodra w ciągu 12 miesięcy, ma w dorobku trzy tytuły wielkoszlemowe, a w stolicy Francji najlepiej poszło mu w 2016 roku, gdy dotarł do finału. Paryski turniej rozpocznie się 27 września. an/ cegl/