Osaka zadziwiła tenisowy świat, gdy we wrześniu ubiegłego roku wygrała US Open i zdobyła pierwszy wielkoszlemowy tytuł w karierze. To, że jej sukces w Nowym Jorku nie był dziełem przypadku potwierdziła w styczniu, gdy triumfowała w Australian Open. Dzięki temu zwycięstwu została pierwszą rakietą świata. Potem Azjatka nie wygrała żadnej z imprez WTA, a w trakcie dwóch niedawnych zawodów na kortach ziemnych - w Stuttgarcie i Rzymie - we znaki dawały się jej kłopoty zdrowotne. Mimo to kibice przecierali oczy ze zdziwienia, gdy Japonka przegrała pierwszą partię z 90. na światowej liście Schmiedlovą bez zapisania na swoim koncie nawet gema. Od drugiej odsłony Osaka spisywała się już znacznie lepiej. Przy jej prowadzeniu 3:0 spotkanie zostało przerwane z powodu deszczu. Po kilku minutach tenisistki wróciły na kort i pierwsza rakieta świata znów znalazła się w opałach. Słowaczka doprowadziła do remisu, a zacięta walka trwała niemal do końca tego seta. W 12. gemie Osaka cztery razy była o dwa punkty od wyeliminowania. Wyszła jednak z opresji, a w tie-breaku - tak jak i w decydującym secie - wyraźnie dominowała. 21-letnia Japonka po raz czwarty z rzędu startuje na kortach im. Rolanda Garrosa. W 2016 roku i w ubiegłorocznej edycji odpadła w trzeciej rundzie, a dwa lata temu przegrała mecz otwarcia. Jej kolejną rywalką będzie była liderka rankingu WTA Wiktoria Azarenka. Białorusinka we wtorek pokonała Jelenę Ostapenko 6:4, 7:6 (7-4). 21-letnia Łotyszka, która triumfowała w stolicy Francji w 2017 roku, rok temu także odpadła w pierwszej rundzie. Mecz otwarcia przegrała również w styczniowym Australian Open. W pojedynku z zawodniczką z Mińska zanotowała aż 60 niewymuszonych błędów.