"Decima" to słowo zrobiło furorę w tenisie, gdy pod koniec kwietnia 30-letni Nadal po raz dziesiąty zwyciężył na ziemnej nawierzchni w Monte Carlo, w turnieju ATP Masters 1000. Międzynarodowa prasa oszalała i z miejsca zaczęła wróżyć mu podobny sukces w Paryżu, gdzie tenisista z Majorki nie miał sobie równych w latach 2005-2008, i 2010-2014. Dwa ostatnie starty w stolicy Francji nie mogły usatysfakcjonować Hiszpana, bowiem dwa lata temu odpadł w ćwierćfinale, a przed rokiem w trzeciej rundzie. Potem jednak wziął głębszy oddech w wyniku problemów z nadgarstkiem i z trudem zdążył go wyleczyć przed sierpniowymi igrzyskami w Rio. W poniedziałek Nadal rozpoczął swój 13. start w Roland Garros. Czy szczęśliwy? Biorąc pod uwagę postępującą u niego nerwicę natręctw, lepiej może nie wchodzić w liczbowe dywagacje i wróżyć z fusów. Na razie w pierwszej rundzie bez większych problemów pokonał niesfornego Francuza o psychopatycznych skłonnościach - Benoit Paire’a 6:1, 6:4, 6:1. Nie pomogły pokrzykiwania, uderzanie rakietą o kort i fochy blisko dwumetrowego Francuza, mieszkającego w Genewie. Nawet słynne "allez les Bleus" w wykonaniu paryskiej widowni nie rozbrzmiewało pełną parą, jakby miejscowi kibice nie wierzyli w możliwość stawienia większego oporu "Gladiatorowi", jak nazwał Nadala na okładce ostatniego numeru tygodnik "Paris Match". - Zagrałem dzisiaj dobry mecz, jestem zadowolony ze swojej gry i ładnej słonecznej pogody. To idealne rozpoczęcie mojego ulubionego turnieju. Nie ukrywam, że jestem do niego świetnie przygotowany i mam tutaj jeden cel, ale na razie dopiero zrobiłem pierwszy krok w tym kierunku - powiedział dziennikarzom Nadal. W sumie nikt, jak on nie potrafi odnaleźć się między nieco szybszą nawierzchnią mocno nasłonecznionego stadionu im. Suzanne Lenglen, na którym ograł Paire’a, a wolnym kortem centralnym im. Philippe’a Chatriera. W dotychczasowych 12 startach w Paryżu przegrał tylko dwa mecze. Najpierw zdarzyło mu się to w czwartej rundzie (1/8 finału) w 2009 roku ze Szwedem Robinem Soederlingiem, gdy otworzył Szwajcarowi Rogerowi Federerowi drogę do jedynego w karierze triumfu w Roland Garros. Drugie potknięcie miało miejsce w 2014, gdy świeżo po wyleczeniu kolana musiał w ćwierćfinale uznać wyższość Serba Novaka Djokovicia. W ostatniej edycji oddał walkowerem mecz rodakowi Marcelowi Granollersowi, bo odnowiła mu się kontuzja nadgarstka. - Na razie ten sezon układa się po mojej myśli i nie mogę jakoś bardziej narzekać ani na zdrowie, ani na wyniki. Jednak jeszcze za wcześnie, żeby wyciągać poważniejsze wnioski i oceny. Poczekam jeszcze z tym przynajmniej kilka dni - dodał Nadal, który 3 czerwca będzie obchodził 31. urodziny, a organizatorzy turnieju zapewne tradycyjnie już przygotują mu okazały tort. W drugiej rundzie rywalem Hiszpana będzie Holender Robin Haase, którego jedyną poważniejszą bronią jest serwis, a kort ziemny skutecznie jednak spowalnia piłki po koźle. Wracając do "koalicji antydecima", wskazywanej przez francuską prasę, to w poniedziałek pierwszy mecz jako obrońca tytułu rozegrał Novak Djoković. Wicelider rankingu ATP World Tour również bez straty seta uporał się z Granollersem 6:3, 6:4, 6:2. Był to pierwszy występ tenisisty z Belgradu, odkąd w jego sztabie trenerskim pojawił się Amerykanin Andre Agassi, z zastrzeżeniem - jak podkreśla sam zainteresowany - jako "tymczasowy konsultant". Nie wiadomo, czy Agassi nie dowierza możliwościom Djokovicia i się asekuruje, ale zapowiedział kilka dni temu, że zostanie w Paryżu na pierwszych dwóch, góra trzech meczach Serba. Amerykanin w sumie wie jak się gra na ziemi, bo udało mu się wygrać Roland Garros w 1999 roku. Jego porady mogą więc być cenne, a na pewno zyskiwałyby na cenie w dalszej fazie drugiej tegorocznej imprezy zaliczanej do Wielkiego Szlema. - Jesteśmy z Andre umówieni na doraźną współpracę przy okazji tego turnieju i nie rozmawialiśmy jeszcze o niczym więcej. Myślę, że w odpowiednim momencie znajdziemy czas na podsumowanie i zastanowienie co dalej - powiedział Serb, który od rozstania z Niemcem Borisem Beckerem wyraźnie nie może odnaleźć formy, do której wszystkich przyzwyczaił w poprzednich sezonach. Kolejnym rywalem Djokovicia będzie Portugalczyk Joao Sousa, który również nie powinien mu przysporzyć większych kłopotów. Większe schody mogą się zacząć w drugim tygodniu, gdy na drodze turniejowej dwójki staną rozstawieni gracze. Serb otwiera listę kandydatów do powstrzymania Nadala przed "decimą" w Paryżu. Trudno na razie przewidzieć w jakiej dyspozycji jest lider rankingu ATP World Tour - Szkot Andy Murray, który dopiero we wtorek spotka się z Rosjaninem Andriejem Kuzniecowem. Na horyzoncie jest oczywiście też Stan Wawrinka (3.), który może być półfinałowym rywalem Murraya, jeśli obaj dotrą do tej fazy. Szwajcar to triumfator tej imprezy sprzed dwóch lat musi poczekać jeszcze kilkanaście godzin na mecz ze Słowakiem Jozefem Kovalikiem. Za to w powszechnej opinii mediów czarnym koniem tegorocznej edycji może być Dominic Thiem (6.). Austriak już w niedzielę zachwycił paryską widownię i dosłownie zdemolował na korcie Australijczyka Bernarda Tomica 6:4, 6:0, 6:2, a teraz trafi na Włocha Simone Bolelliego. Los skierował Thiema do dolnej połówki turniejowej drabinki, co oznacza, że w półfinale może sprawić sporo kłopotów Djokoviciowi. Francuscy dziennikarze, tradycyjnie już, snują sny o potędze "les Bleus", ale jedyne nazwisko wśród zawodników gospodarzy, przewijające się w spekulacjach to właściwie Jo-Wilfried Tsonga (12.), którego we wtorek po południu czekać będzie pojedynek z Argentyńczykiem Renzo Olivą. Jednak sami nie wierzą chyba, żeby z licznej francuskiej ekipy ktoś wreszcie powtórzył osiągnięcie Yannicka Noaha z 1983 roku, który jako ostatni trzymał w rękach Puchar Muszieterów. W poniedziałek bez straty seta do drugiej rundy awansowali trzej solidnie serwujący gracze: Kanadyjczyk Milos Raonic (nr 5.), Chorwat Mario Cilić (7.) i Serb Victor Troicki. Jednak rozgrzana przez słońce wysuszona mączka, która nie sprzyja serwisowym "bombardierom" nie należy do ulubionych nawierzchni żadnego z nich. We wtorek udział w Roland Garros rozpocznie Agnieszka Radwańska (9.), która wraca do gry po kontuzji stopy. Rywalką krakowianki będzie francuska posiadaczka "dzikiej karty" Fioną Ferro. Z Paryża Tomasz Dobiecki Wyniki poniedziałkowych meczów 1. rundy mężczyzn: Andreas Seppi (Włochy) - Santiago Giraldo (Kolumbia) 4:6, 6:1, 6:2, 6:2 Marin Cilic (Chorwacja, 7) - Ernests Gulbis (Łotwa) 6:3, 6:3, 6:3 Stefano Napolitano (Włochy) - Mischa Zverev (Niemcy, 32) 4:6, 7:5, 6:2, 6:2 Joao Sousa (Portugalia) - Janko Tipsarevic (Serbia) 4:6, 7:6 (7-3), 6:2, 6:2 Simone Bolelli (Włochy) - Nicolas Mahut (Francja) 6:4, 6:2, 6:2 Rafael Nadal (Hiszpania, 4) - Benoit Paire (Francja) 6:1, 6:4, 6:1 David Goffin (Belgia, 10) - Paul-Henri Mathieu (Francja) 6:2, 6:2, 6:2 Novak Djoković (Serbia, 2) - Marcel Granollers (Hiszpania) 6:3, 6:4, 6:2 Diego Schwartzman (Argentyna) - Andriej Rublew (Rosja) 0:6, 6:4, 6:2, 6:7 (3-7), 9:7 Jiri Vesely (Czechy) - Jack Sock (USA, 14) 7:5, 7:5, 6:3 Steve Johnson (USA, 25) - Yuichi Sugita (Japonia) 6:3, 6:3, 6:7 (4-7), 6:7 (3-7), 6:3 Nikoloz Basilaszwili (Gruzja) - Gilles Simon (Francja, 31) 1:6, 6:2, 6:4, 6:1 Roberto Bautista (Hiszpania, 17) - John Millman (Australia) 6:2, 6:2, 0:6, 6:1 Viktor Troicki (Serbia) - Jewgienij Donskoj (Rosja) 7:6 (7-4), 6:4, 6:0 Serhij Stachowski (Ukraina) - Yen-Hsun Lu (Tajwan) 6:3, 6:4, 7:6 (7-4) Aljaz Bedene (W. Brytania) - Ryan Harrison (USA) 6:4, 6:0, 3:6, 6:1 Milos Raonic (Kanada, 5) - Steve Darcis (Belgia) 6:3, 6:4, 6:2