Zajmujący 44. miejsce w rankingu ATP Hurkacz po raz pierwszy zagrał z rywalem, który jest pierwszą rakietą świata. Ze zdobywcą 15 tytułów wielkoszlemowych przegrał 4:6, 2:6, 2:6. - To była dobra lekcja dla Huberta. Djoković dba o to, by awansować do kolejnej rundy jak najmniejszym nakładem sił. Mecz trwał godzinę i 36 minut, czyli lekko przedłużony trening - skwitował Sidor. 22-letni Polak już w pierwszym gemie poniedziałkowego pojedynku stracił podanie. - Niby się mówi, że jedna piłka nie decyduje o całym spotkaniu - chyba że jest to piłka meczowa - ale to, że Hubert stracił pierwszego gema przy swoim podaniu, było najgorszym scenariuszem. Grał bowiem nieźle. Nie miał trzech podwójnych błędów i nie walił w płot. Przegrał całego seta 4:6. Może więc, gdyby nie to przełamanie na początku, sytuacja byłaby trochę inna w tej partii - ocenił ekspert. Zwrócił uwagę, że serwis zazwyczaj jest mocnym punktem wrocławianina. - Dziś ten element go zawiódł. Trochę słabo na tym tle wypadł w porównaniu z Djokoviciem. Jak Hubert nie ma swojej najlepszej broni, czyli bezpośrednich punktów z serwisu, to jest kłopot. Serb przeważnie gładko wygrywał swoje gemy serwisowe, a Polak się mordował - relacjonował. Były tenisista zaznaczył jednak, że zawodnik z Belgradu zaprezentował się bardzo dobrze i nie sposób było mu zagrozić. - Był jak terminator, nie było podejścia. Novak zagrał jak zawsze. W przypadku Huberta nie był to blamaż ani pogrom, zagrał poprawnie. Pojawiły się nerwy, szukał rozwiązań na bieżąco. Stąd pojawiały się dziwne decyzje, których by nie było przy bardziej wyrównanym meczu - analizował. Jego zdaniem Hurkacz miałby większą szansę na wyrównaną walkę z pierwszą rakietą świata, gdyby do tego pojedynku doszło pół roku temu, gdy jeszcze światowa czołówka nie interesowała się zbytnio młodym Polakiem. Zmieniło się to po udanych występach wiosną na kortach twardych, gdy dotarł do ćwierćfinału w Dubaju i Indian Wells, a w Miami odpadł w trzeciej rundzie. Pokonał wówczas m.in. ówczesnego czwartego tenisistę świata Austriaka Dominica Thiema i dwukrotnie Japończyka Keia Nishikoriego. - Hubert i Novak trenowali razem. Serb już dobrze wiedział, z kim mu przyjdzie grać w poniedziałek. On - tak jak i Szwajcar Roger Federer - mają ukryty cel w tym zapraszaniu młodych zawodników na wspólne treningi. Dzięki temu oni i ich sztaby mogą się przyjrzeć przyszłym rywalom i szukać ich słabości - ocenił. Sidor przypomniał, że przed meczem z Djokoviciem Hurkacz mówił, że nie ma nic do stracenia i może zaryzykować. - Ale to, co się mówi to jedno, a to, co się myśli, to drugie. Hubert ma już świadomość, że w niektórych sytuacjach ryzyko jest samobójstwem. Nie chciał tego, bo wówczas wynik byłby 2:6, 1:6, 0:6 - zaznaczył. Wrocławianinowi na "mączce" w tym sezonie - poza 1/8 finału w Madrycie - nie wiodło się zbytnio. Odpadł w pierwszej rundzie w Monte Carlo, Budapeszcie i Lyonie, a w Rzymie nie przeszedł eliminacji. - Myślę, że po przejściu na trawę będzie miał większe szanse na dobre wyniki. Jest w stanie się przestawić na takie warunki gry, ale musi pamiętać o taktyce i stabilności serwisu. Return ma dobry, ale on na tym elemencie nie bazuje - zastrzegł Sidor. Według niego Djoković jest - obok broniącego tytułu Hiszpana Rafaela Nadala - głównym kandydatem do wygrania Rolanda Garrosa. - Nie ma możliwości, by powtórzyła się taka wpadka jak rok temu, gdy odpadł w ćwierćfinale po porażce z Włochem Markiem Cecchinato. Wydaje się, że ma teraz dobry układ drabinki. Ciężko wyobrazić sobie inny finał niż Djokovicia z Nadalem - podkreślił. Agnieszka Niedziałek