Piątkowy pojedynek Krejcikovej z Pironkową trwał ponad dwie i pół godziny. Bułgarka pokazała się z bardzo dobrej strony podczas niedawnego US Open. W swoim pierwszym od ponad trzech lat starcie niespodziewanie dotarła do ćwierćfinału, odprawiając po drodze dwie rozstawione rywalki. Sama nie była wówczas notowana nawet w rankingu WTA. Jej poprzednim profesjonalnym występem był Wimbledon w 2017 roku. Potem zmagała się z kłopotami zdrowotnymi oraz miała przerwę macierzyńską. Udany powrót do rywalizacji sprawił, że obecnie jest 157. rakietą świata. Organizatorzy paryskiego turnieju docenili postawę 33-letniej tenisistki w Nowym Jorku i przyznali jej tzw. dziką kartę. Pironkowa, która jest półfinalistką Wimbledonu sprzed 10 lat, najlepszy dotychczas start w Paryżu zanotowała w 2016 roku, gdy zatrzymała się na ćwierćfinale. W drugiej rundzie tegorocznej edycji miała zmierzyć się z Sereną Williams, ale słynna Amerykanka wycofała się przed meczem z powodu niedoleczonej kontuzji ścięgna Achillesa. Krejcikova wśród singlistek jest 114. na światowej liście. Wcześniej w tej konkurencji w głównej drabince Wielkiego Szlema zaprezentowała się dwukrotnie - raz odpadła w drugiej rundzie, a w drugim przypadku przegrała mecz otwarcia. Znacznie większe sukcesy osiągała dotychczas w deblu, w którym jest dziewiątą rakietą globu. W dorobku ma dwa tytuły wielkoszlemowe - w 2018 roku triumfowała we French Open i w Wimbledonie. O pierwszy w karierze awans do ćwierćfinału w zmaganiach indywidualnych tej rangi 24-letnia Czeszka zagra z argentyńską kwalifikantką Nadią Podoroską. an/ krys/