Nie dojdzie do niego, bo Nadal przegrał walkę z kontuzją nadgarstka, który dokuczał mu od kilku tygodni, a ból nasilił się przy intensywnej grze w tym tygodniu. Swoją decyzję o wycofaniu się z imprezy Nadal ogłosił w piątek po południu, ale okoliczności, w jakich to nastąpiło, podgrzały atmosferę spekulacji, a nawet złośliwości ze strony francuskich dziennikarzy. Ci ostatni nieraz sugerowali - oczywiście nie wprost, tylko dość bezpiecznie, aby nie narazić się na procesy - że za częstymi przerwami w grze Nadala stoją inne, pozazdrowotne przyczyny. Najsilniej głosy te rozbrzmiały wówczas, gdy na stosowaniu niedozwolonych środków wspomagających przyłapano kilka lat temu hiszpańskiego kolarza Alberto Contadora, zwycięzcę Tour de France. Wówczas francuska prasa sugerowała, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o "hiszpańską fabrykę dopingu w zawodowym sporcie". Dalszych spektakularnych "wpadek", poza Contadorem, hiszpańscy sportowcy nie odnotowali, ale od tego czasu wokół Nadala wciąż krążą plotki i niedomówienia. Właśnie francuscy dziennikarze najbardziej sceptycznie przyjęli w piątek informację o jego wycofaniu się z turnieju. Oni też zadawali najwięcej pytań o okoliczności, zarówno samemu tenisiście, jak i dyrektorowi Rolanda Garrosa - Gui Forgeotowi. Były francuski tenisista kilkakrotnie powtarzał, że dowiedział się o wszystkim zaledwie na kwadrans przed wydaniem oświadczenia dla prasy w tej sprawie, a dokładniej - zwołania naprędce konferencji prasowej (dziennikarzy poinformowano o niej przez głośniki pięć minut przed rozpoczęciem). - Wszyscy wiemy, że organizm Rafy jest mocno nadwyrężony, biorąc pod uwagę jego agresywny styl gry oraz intensywność startów w turniejach. Od lat boryka się z problemami zdrowotnymi, jeśli chodzi o kolana, łokieć i nadgarstek, więc informacja, że tym razem ma problemy z nadgarstkiem, nie była wielkim zaskoczeniem. W ostatnich latach raczej zdziwienie może budzić informacja, że Rafa jest zdrowy - tłumaczył Forget w rozmowie z dziennikiem sportowym "L'Equipe". Jest też drugi - zakładając oczywiście, że Djoković dotrze do półfinału - nieco mniejszy beneficjent decyzji Nadala, jego rodak Marcel Granollers. Dzięki walkowerowi może spokojnie czekać do poniedziałku na kolejny mecz. Jego rywalem będzie Austriak Dominic Thiem (nr 13), który w sobotę przed ulewnym deszczem zdążył pokonać w trzeciej rundzie Niemca Alexandra Zvereva 6:7 (4-7), 6:3, 6:3, 6:3. Granollers, obecnie 56. w rankingu ATP World Tour, w ostatnich tygodniach może mówić o sporej pomocy losu. Pod koniec kwietnia w imprezie ATP Masters 1000 w Monte Carlo przegrał w decydującej rundzie eliminacji, ale znalazł się w głównej drabince - od razu w drugiej rundzie - po wycofaniu się jednego z rozstawionych graczy i dotarł tam później do ćwierćfinału. W maju taka sama sytuacja miała miejsce w innej imprezie ATP Masters 1000, w Madrycie, ale tym razem poniósł od razu porażkę w drugiej rundzie. Oprócz Thiema, przed załamaniem pogody nie zdołał dokończyć meczu w trzeciej rundzie żaden tenisista w singlu. Za to wśród kobiet dokonały tego: Szwajcarka Timea Bacsinszky (nr 8), Hiszpanka Carla Suarez-Navarro (12.), Julia Putincewa z Kazachstanu oraz Ukrainka Elina Swwitolina (18.), która wyeliminowała byłą liderkę rankingu WTA Tour i zwyciężczynię z Paryża z 2008 roku - Serbkę Anę Ivanović (14.) 6:4, 6:4. W Paryżu deszcz powoli ustaje, a kortowi czynią pierwsze przymiarki do zdjęcia plandek ochronnych i przygotowania kortów do gry. Jednak prognozy meteorologów na resztę dnia nie są nadmiernie optymistyczne. Deszcz przerwał też mecz deblowy w trzeciej rundzie, w którym Łukasz Kubot i Austriak Alexander Peya (nr 9) przegrali na korcie numer 3 pierwszego gema z amerykańskim duetem Eric Butorac i Scott Lipsky. Stawką jest miejsce w ćwierćfinale Roland Garros 2016. Jeżeli nawet sprawnie uda się wznowić gry na większości kortów, to ponaddwuipółgodzinna przerwa mocno zrewiduje plan gier i zmusi organizatorów do przeniesienia kilku ostatnich zaplanowanych spotkań na dzień następny. To jednocześnie utrudni ułożenie planu gier na ósmy dzień turnieju. W niedzielę oczy polskich kibiców tenisowych będą skierowane na Agnieszkę Radwańską, która tego dnia powalczy o awans do ćwierćfinału w singlu. Rywalką wiceliderki rankingu WTA Tour będzie Bułgarka Cwetana Pironkowa, z którą Isia spotka po raz 12. Bilans dotychczasowych pojedynków jest korzystny dla Polki ( 9-2), w tym na kortach ziemnych 4-0. - Grałyśmy ze sobą wiele razy, zwykle ja wygrywałam, poza pojedynczymi przypadkami. To znaczy, że chyba mam na nią jakiś sposób i mam nadzieję, że on zadziała i tym razem. Pironkowa gra szybkie, płaskie piłki, nie bawi się zbytnio w techniczne zagrywki. Na korcie ziemnym jej styl traci trochę na sile i skuteczności. Ale na pewno nie będzie to łatwy mecz. W tym momencie drabinki łatwych meczów, które by trwały po godzinie tylko, raczej nie ma. Będzie tylko ciężej - powiedziała Interii Radwańska. W trzech pierwszych meczach na paryskich kortach 27-letnia krakowianka straciła tylko seta - w piątek przeciwko Czeszce Barborze Strycovej. Po raz pierwszy od kilku lat w Roland Garros występuje bez żadnego większego urazu i nieoklejona taśmami chroniącymi stawy i wspomagającymi pracę mięśni. - Faktycznie, nie pamiętam, kiedy tak było, bo zwykle gdzieś tam miałam jednak przylepionego tape'a czy obandażowaną nogę. To pewnie zasługa tego, że się jednak trochę oszczędzałam przed Roland Garros, bo grałam jednak mniej turniejów. To wszystko składa się w całość. Ciekawe, jak bym wyglądała tutaj, gdybym się nie odwołała z trzech turniejów w tym roku. Być może grałabym tu z gipsem na ręku i na barku. Dlatego trzeba tak plan realizować, żeby na końcu być bez tape’a czy kontuzji -uważa Polka. Przed przyjazdem do Paryża RAdwańska trenowała w Warszawie przez dwa tygodnie, bowiem na początku maja odpadła w pierwszej rundzie turnieju WTA w Madrycie, a w Rzymie nie zagrała. Do stolicy Francji przyleciała w ubiegłą środę. Z Paryża: Tomasz Dobiecki