Pierwsza konfrontacja Świątek i Halep zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem drugiej z zawodniczek. Wygrała wówczas 6:1, 6:0 i zajęło jej to zaledwie 45 minut. Polka, wspominając ten mecz, przyznała, że była wówczas bardzo zestresowana. "Brakowało mi doświadczenia, którego teraz mam więcej. Wiem, że nasz następny pojedynek będzie inny. Teraz nie będę się tak denerwować. W ubiegłym roku nie byłam w stanie zrealizować założeń taktycznych. To był mój pierwszy mecz na dużym stadionie i przeciwko takiej zawodniczce" - zaznaczyła, opowiadając o swoim debiucie na korcie im. Philippe'a Chatriera. W niedzielę zaprezentuje się na nim ponownie. 19-letnia tenisistka z Raszyna, która w poprzednim sezonie po raz pierwszy brała udział we French Open, zajmuje 54. miejsce w rankingu WTA. Starsza o 10 lat Rumunka obecnie jest w nim druga, ale jeśli wygra teraz ten turniej, to odzyska miano liderki. Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego w efektownym stylu przeszła w Paryżu przez pierwsze trzy rundy. Zrobiła to bez straty seta, a rywalkom - w tym ubiegłorocznej finalistce Czeszce Markecie Vondrousovej - oddała łącznie 13 gemów. Ma ona jednak świadomość, że Halep jest ostatnio na fali. Po wznowieniu międzynarodowej rywalizacji po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa zwyciężyła w obu imprezach WTA, w których startowała (Praga i Rzym). Przed zawieszeniem zmagań triumfowała w Dubaju, co sprawia, że ma na koncie 17 wygranych meczów z rzędu. Z występu w wielkoszlemowym US Open zrezygnowała z powodu obaw związanych z Covid-19. Zawodniczka z Konstancy ma w dorobku dwa tytuły wielkoszlemowe, pierwszy wywalczyła dwa lata temu właśnie w Paryżu. "Od początku tego turnieju powtarzałam, że Simona jest jego główną faworytką. Ale to nie zmienia faktu, że ja będę tak samo walczyć. I podejdę do tego bez żadnego stresu i oczekiwań. Granie przeciwko zawodniczce takiego pokroju zawsze jest trudne, ale wiem, że jestem czarnym koniem i nie mam nic do stracenia. Po prostu zrobię, co mogę. (...) Trudno mi powiedzieć, czy jej gra jest obecnie lepsza niż w ubiegłym roku, bo nie jestem ekspertem. Wiem za to na pewno, że moja gra się poprawiła i mam nadzieję, że ten mecz potrwa dłużej niż 40 minut" - podsumowała z uśmiechem Świątek. Jest ona jedyną reprezentantką Polski, która pozostała w stawce singlowej. Mecze otwarcia przegrali rozstawiona z "31" Magda Linette, Hubert Hurkacz (29.) i Kamil Majchrzak. an/ co/