Po ostatniej piłce meczu młoda Polka uklękła na korce i zapłakała. Była wyraźnie wzruszona jakby tłamsiła przez cały mecz skrywane emocje. Nie szło jej w tym meczu dobrze, było wręcz fatalnie, ale zmartwychwstała. Świątek jest trzecią Polką po Jadwidze Jędrzejowskiej i Agnieszce Radwańskiej, która zagra w IV rundzie paryskiego turnieju. Przebojem wdziera się do historii polskiego tenisa. Katastrofa w pierwszym secie Polka źle zaczęła mecz. To nawet zbyt łagodne określenie. Świątek dla której był to pierwszy mecz w dorosłym życiu - w piątek skończyła 18 lat - zagrała pierwszego seta tak jakby została jeszcze w kategorii juniorek. Zaledwie 11 punktów zdobytych, tylko trzy kończące uderzenia, aż 15 niewymuszonych błędów. Katastrofa. Warszawianka tylko raz miała szansę przełamać Puig - przy stanie 0:3. Ale zepsuła dwa returny. Nic jej w tej fazie meczu nie wychodziło, także skróty, słabo funkcjonował serwis. Przy 0:5, po zaledwie 19 minutach spotkania, Polka poprosiła o wizytę fizjoterapeuty. Pokazała na bolące plecy. Kilkuminutowa przerwa w grze wcale nie wybiła z uderzenia Portorykanki. Kolejnego gema wygrała do zera, ostatni punkt w secie zdobyła po efektownym asie serwisowym. Cierpliwość i konsekwencja Drugi set wyglądał zupełnie inaczej. Świątek przystąpiła do gry mocno zmobilizowana, wręcz nakręcona. Starała się zapomnieć o tragicznej pierwszej partii. Zaczęła od zwycięstwa pierwszego gema, tracąc w nim tylko jeden punkt. Po wygranej głośno krzyknęła do siebie. Motywowała się, wyraźnie odżyła, wierzyła, że mecz może się potoczyć na jej warunkach. I tak się też stało. Spotkanie zrobiło się wyrównane. Bliżej pierwszego przełamania była Świątek. W czwartym gemie miała dwa breakpointy. Nie wykorzystała ich. Skorzystała z następnej okazji i objęła prowadzenie 4:2. Grała wyraźnie lepiej, była cierpliwa i konsekwentna. Pokazała to chwilę później. Przegrywała już 0-40 przy własnym serwisie, ale wybrnęła z opresji. Potwierdziła swą zwiększającą się przewagę. Dobrze serwująca w tym meczu Puig wygrała gema przy własnym podaniu, ale drugi set padł łupem Świątek. Dla porównania, miała w nim 15 uderzeń kończących. Spotkanie zaczęło się od nowa. W nagrodę mecz z Halep Warszawianka poszła za ciosem. W trzecim secie przy drugiej nadarzającej się okazji "przełamała" rywalkę. Osiągnęła przewagę, choć nie był pojedynek do jednej bramki. Portorykanka stawiała twarde warunki. Zwycięstwa w kolejnych gemach nie przychodziły łatwo. Były nerwy. Świątek musiała wykazać się tenisowym kunsztem, postawić na ryzykowną ofensywną grę. Czwartej rundy turnieju wielkoszlemowego nie dostaje się za darmo. Piąty gem, przy serwisie Puig, trwał blisko osiem minut. To był twardy tenisowy bój. Żadna z zawodniczek nie odpuszczała. I tak ten mecz toczył się aż do końca. Trwał godzinę 48 minut. Aż do szczęśliwego dla Polki końca. W Paryżu Świątek wygrała trzy mecze, wcześniej z Francuzką Seleną Janicijević i rozstawioną z numerem 16 Chinką Qiang Wang, teraz z mistrzynią olimpijską z Rio de Janeiro. Na 18-letnią zawodniczkę Legii czeka teraz Simona Halep, która wygrała w Paryżu w ubiegłym roku, była już tenisistką numer 1 w WTA. To wielki sprawdzian, ale przede wszystkim wielkie wyróżnienie dla Igi Świątek. Olgierd Kwiatkowski I set Początek meczu pod dyktando mistrzyni olimpijskiej z 2016 roku. Puig już w pierwszym gemie przełamała podanie Polki, a potem powtórzyła to w trzecim gemie (3:0). W czwartym gemie w końcu były emocje, choć pierwotnie się na to nie zanosiło. Portorykanka prowadziła bowiem 40:0, ale kolejne pięć punktów padło łupem 18-letniej warszawianki, która miała nawet break pointa. Ostatecznie Puig wykaraskała się z opresji i zwyciężyła w gemie. Po chwili Świątek dała się przełamać po raz kolejny i przegrywała już 0:5. W przerwie do naszej zawodniczki podeszła fizjoterapeutka. Polka miała jakieś problemy z plecami, ale po krótkiej interwencji wróciła do gry. Obraz meczu jednak się nie zmieniał. Puig, przy własnym serwisie, wygrała szóstego gema z rzędu i całą partię. II set Drugi set zaczął się zdecydowanie lepiej dla Świątek, która w czterech punktach zwyciężyła w pierwszym gemie. Obie panie wygrywały swoje podania, choć w czwartym gemie warszawianka miała dwa break pointy. W tym momencie Portorykanka uruchomiła jednak serwis i ponownie wyszła z opresji (2:2). W szóstym gemie Polka w końcu przełamała podanie rywalki. Puig, przy break poincie, wyrzuciła zagranie z forhendu na aut i zrobiło się 4:2 dla 18-latki. Chwilę później Świątek przegrywała już 0:40 serwując, ale wtedy warszawianka zdobyła cztery punkty z rzędu. Potem trwała walka na przewagi, która zakończyła się pozytywnie dla Igi (5:2). Puig się jeszcze obroniła, przy własnym podaniu, ale w dziewiątym gemie Polka przypieczętowała zwycięstwo w partii (6:3). III set Już w pierwszym gemie Puig musiała bronić break pointa. Zrobiła to dzięki dobremu serwisowi, który pomógł jej także w kolejnych dwóch punktach. Portorykanka nie dała rady w trzecim gemie. 25-latka przegrała go do zera i Świątek po wyszła na pierwsze prowadzenie w meczu (2:1). Czwarty gem był bardzo wyrównany. Polka prowadziła w nim 40:15, by po chwili bronić dwóch break pointów. Udało jej się to, a następnie podwyższyła prowadzenie (3:1). Również piąty gem był bardzo długi, trwał około 10 minut. Tym razem to Puig obroniła trzy break pointy, ale ostatecznie utrzymała własne podanie. Potem obie tenisistki wygrywały własne serwisy. W dziewiątym gemie Świątek zakończyła spotkanie. Puig obroniła dwie piłki meczowe, ale za trzecią wyrzuciła forhend na aut. Po meczu młoda Polka rozpłakała się ze szczęścia. W 1/8 finału rywalką warszawianki będzie Rumunka Simona Halep. Trzecia runda gry pojedynczej: Iga Świątek (Polska) - Monica Puig (Portoryko) 0:6, 6:3, 6:3 Simona Halep (Rumunia, 3.) - Łesia Curenko (Ukraina, 27.) 6:2, 6:1 Katerzina Siniakova (Czechy) - Naomi Osaka (Japonia, 1.) 6:4, 6:2 Madison Keys (USA, 14.) - Anna Blinkowa (Rosja) 6:3, 6:7 (5-7), 6:4 Ashleigh Barty (Australia, 8.) - Andrea Petkovic (Niemcy) 6:3, 6:1 Aliona Bolsova Zadoinov (Hiszpania) - Jekaterina Aleksandrowa (Rosja) 6:2, 7:5 Sofia Kenin (USA) - Serena Williams (USA, 10.) 6:2, 7:5 Amanda Anisimova (USA) - Irina-Camelia Begu (Rumunia) 7:6 (8-6), 6:4