Iga Świątek gra o pierwszy w karierze w tej fazie Wielkiego Szlema. W polskim tenisie tylko dwie zawodniczki przebrnęły przez ćwierćfinał - trzykrotnie Jadwiga Jędrzejowska (Roland Garros - 1939; Wimbledon - 1937; US Open - 1937) i pięciokrotnie Agnieszka Radwańska (Australian Open - 2014, 2016; Wimbledon - 2012, 2013, 2015). Żadna z wielkich poprzedniczek 19-letniej tenisistki z Warszawy nie dokonała tego jednak w tak młodym wieku. Na drodze Świątek do "wielkiej czwórki" tegorocznego paryskiego turnieju stoi Włoszka Martina Trevisan. Jest siedem lat starsza, właśnie odniosła największy sukces w karierze, pochodzi z kraju o wielkich tenisowych tradycjach. Nie tak dawno dwie Włoszki sięgnęły po zwycięstwo w turniejach wielkoszlemowych. W 2010 roku w Paryżu właśnie triumfowała Francesca Schiavione, a w 2015 roku w Nowym Jorku podczas US Open Flavia Pennetta. Nie oglądając się na historię, która z zawodniczek ma więcej atutów przed tym spotkaniem? I czy na tej podstawie można wytypować faworytkę spotkania? Świątek młodsza, ale z wyższym rankingiem i lepszym dorobkiem Świątek zajmuje w rankingu WTA 54. miejsce. W lutym była na 44. pozycji. Jej rywalka dziś sklasyfikowana jest na 159. miejscu. Najwyżej - w sierpniu 2017 roku - zajmowała 144. lokatę. Polka ma też znacznie lepsze statystyki turniejowe. Grała już w finale turnieju WTA. W 2019 roku w Lugano przegrała jednak z Poloną Hercog. W dorobku warszawska tenisistka ma aż siedem zwycięstw w turniejach rangi ITF. Trevisan nigdy nie dotarła do finału WTA w singlu, choć w tym roku w Palermo zagrała o zwycięstwo w deblu. Dziewięciokrotnie za to wygrywała turnieje ITF, jeden z nich trzy lata temu w Warszawie. Wtedy w pierwszej rundzie pokonała właśnie Świątek. W turnieju głównym Wielkiego Szlema zawodniczka z Polski wystąpiła do tej pory sześciokrotnie (raz dzięki "dzikiej karcie" - na Wimbledonie). W tym roku po raz trzeci dotarła do IV rundy, we wtorek zadebiutuje w ćwierćfinale. Na paryskiej mączce Świątek zaprezentowała się dobrze już w ubiegłym roku, wygrywając trzy mecze. Włoszka zazwyczaj kończyła przygodę w Wielkim Szlemie w kwalifikacjach. W styczniu tego roku zagrała pierwsze spotkanie turnieju głównego Australian Open, przegrywając z Sofią Kenin. W Paryżu gra teraz turniej życia. Pod względem dotychczasowych osiągnięć na światowych kortach Świątek bije na głowę Trevisan. Porażka i płacz w Warszawie. Rewanż w Birmingham Polka grała z Włoszką dwukrotnie. W 2017 roku spotkały się w Warszawie na kortach Legii w ITF-ie o puli nagród 25 tys. dol. Świątek była jeszcze wtedy juniorką, choć już ze zwycięstwami w turniejach zawodowych niższej rangi. Grała u siebie, turniej był organizowany przez sponsorującą ją agencję menedżerską, presja - jak na tak młodą zawodniczkę - była ogromna. Polka przegrała 2:6, 6:2, 2:6 w I rundzie. Mecz był dramatyczny. Świątek prosiła o przerwę medyczną. Płakała. Później okazało się, że ma kontuzję stawu skokowego przez którą pauzowała siedem miesięcy. Przed rokiem spotkały się w zupełnie innych okolicznościach. Zagrały na nawierzchni trawiastej w kwalifikacjach turnieju WTA w Birmingham. Świątek miała już za sobą zwycięstwo na trawie, rok wcześniej w juniorskim Wimbledonie. Zrewanżowała się Włoszce i pokonała ją 6:3, 6:4. W Paryżu zagrają trzeci mecz, ale o zupełnie inną stawkę niż było do tej pory. W bezpośrednich starciach jest jednak remis. Włoszka grała w Paryżu 12 godzin, Polka w singlu - cztery i pół Nie ma przesady w stwierdzeniu, że przez turniej gry pojedynczej Świątek idzie jak burza. Szybko kończy mecze i zmiana rywalki z kortu. Wszystkie cztery spotkania Polki trwały cztery godziny 32 minuty. W żadnym z nich Polka nie straciła seta, przegrała zaledwie 16 gemów. Warto wziąć pod uwagę, że Polka gra w deblu. Przeszła już trzy rundy w parze z Amerykanką Nicole Melichar. Potrzebowała na to trzech godzin bez dwóch minut. W singlu wśród pokonanych przez Świątek zawodniczek znalazły się: ubiegłoroczna finalistka paryskiego turnieju Marketa Vondrousova, doświadczona Tajwanka Su-Wei Hsieh, finalistka Wimbledonu sprzed sześciu lat Eugenie Bouchard i zwyciężczyni Roland Garrosa z 2018 roku, rozstawiona w tej edycji z jedynką - Simona Halep. Trevisan ma prawo czuć się zmęczona. Na kortach paryskich spędziła w tym turnieju 12 godzin i dwie minuty. Zagrała aż siedem meczów, musiała bowiem przebijać się przez eliminacje. Straciła trzy sety, w tym dwa w turnieju głównym. Nawet biorąc pod uwagę główną fazę Rolanda Garrosa, jej czas gry wynosi 7 godzin 26 minut, czyli trzy godziny więcej niż Świątek. W drodze do ćwierćfinału w turnieju głównym Włoszka pokonała mniej utytułowane zawodniczki: swoją rodaczkę Camilę Giorgi, 16-letnią Amerykankę Cori Gauff, Greczynkę Marię Sakkari, rozstawioną z numerem piątym Holenderką Kiki Bertens. Gdyby więc brać pod uwagę takie czynniki jak: miejsce w rankingu, bilans w turniejach zawodowych, liczbę meczów w turniejach wielkoszlemowych Iga Świątek ma wyraźną przewagę nad Martiną Trevisan. Jest mniej zmęczona, w Paryżu okazało się, że potrafi wygrać z każdą nawet najbardziej utytułowaną zawodniczką, jak chociażby Halep. Ale pierwszy raz na Rolandzie gra pod presją, w roli faworytki, do tego z przeciwniczką, z którą już raz w karierze przegrała. Pewnie jednak jedyna nastolatka pozostała w tym turnieju zdaje sobie doskonale sprawę również z tych okoliczności. Olgierd Kwiatkowski