Świątek miała świetny początek. W niespełna dziewięć minut wygrała trzy gemy, mając na koncie jedno przełamanie serwisu Czeszki. Jej uderzenia były mocne i pewne. Nic jej nie wybijało z uderzenia, nawet zimno i konieczność dostosowania ubioru do niemal arktycznych warunków. Warszawianka czuła się bardzo pewnie, szczególnie w ataku - miała 11 kończących uderzeń. Nie było wątpliwości, kto jest lepszy. Przegrała tylko jednego gema, wygrała 25 punktów, a rywalka - 15. Pierwszy set trwał zaledwie 29 minut. Pierwsza faza drugiego seta nie była już tak jednostronna. Vondrousova otrząsnęła się z letargu, grała lepiej, ale wciąż trwał napór Świątek. W trzech początkowych gemach żadna z zawodniczek nie była w stanie utrzymać swojego serwisu, ale to Polka uzyskała przewagę jednego przełamania. Nakręcała się przy każdym solidnym zagraniu, a było ich sporo, co chwila krzycząc: "Jazda!" albo "Come on!". Od stanu 2-1 Światek łatwo wygrała kolejne trzy gemy. Dominowała nad rywalką tak jak w pierwszym secie, nie zdradzała żadnych oznak kryzysu. Jej zwycięstwo w żadnym momencie nie wydawało się zagrożone. Vondrousova wygrała jeszcze tylko jeden gem. Poniosła jednak druzgocącą porażkę z 19-letnią tenisistką z Warszawy. Przed tym meczem Polka miała się czego bać. Czeszka jest specjalistką od gry na nawierzchni ziemnej. W ubiegłym roku zagrała w finale paryskiego turnieju. Niedawno dotarła do półfinału turnieju w Rzymie. Trzeba też dodać, że przeszła operację nadgarstka, a w rozegranym w czasie pandemii meczu pokazowym przegrała ze Świątek. Wynik odzwierciedlał aktualną formę obu tenisistek. Polka była dużo lepsza. W kolejnej rundzie Świątek zagra ze zwyciężczynią meczu Su-Wei Hsieh (Tajwan) - Barbara Haas (Austria). I runda gry pojedynczej kobiet Roland Garros Iga Świątek - Marketa Vondrousova (Czechy, 15) 6:1, 6:2.