Ze względu na pandemię koronawirusa po wznowieniu międzynarodowej rywalizacji tenisowej starano się ograniczać liczbę osób pracujących przy meczach. W związku z tym podczas imprez WTA i ATP w Nowym Jorku oraz rozgrywanego w tym samym mieście turnieju US Open na wielu kortach sędziów liniowych zastąpiono technologią, która sygnalizuje dźwiękowo, gdy piłka została posłana poza pole gry. Nie korzystano z tego jednak na kilku największych obiektach, w tym na centralnym. Na nim grał właśnie Djoković w meczu 1/8 finału wielkoszlemowych zmagań, gdy został zdyskwalifikowany za przypadkowe uderzenie sędzi liniowej. "Z całym szacunkiem do tradycji i kultury, która obowiązuje w tym sporcie, ale jeśli chodzi o osoby obecne na korcie w trakcie spotkania, wliczając w to arbitrów liniowych, to naprawdę nie widzę powodu, dla którego każdy turniej na świecie - w tej zaawansowanej technologicznie erze - nie miałbym mieć tego, co było stosowane w Nowym Jorku" - zaznaczył. Podczas French Open nie tylko wrócili sędziowie liniowi w obsadzie każdego pojedynku, ale też nie korzysta się tam z systemu Hawk-Eye do oceny kontrowersyjnych sytuacji. Ostateczną decyzję podejmuje główny arbiter, który sprawdza ślad pozostawiony przez piłkę na ziemnej nawierzchni. W ostatnich dniach część zawodników podnosiła ten temat, wskazując, że podczas paryskiej imprezy również powinno się korzystać z technologii, by ograniczyć ludzkie błędy. Djoković chce iść o krok dalej.