Sensacja wisiała w powietrzu dużo przed tym, zanim rozstawiona z numerem 15. Cibulkova podniosła ręce w geście triumfu po godzinie i 47 minutach walki. Prowadziła już 6:2 i 4:2 w drugim secie, ale wtedy nastąpił zryw Białorusinki, która zaczęła odrabiać straty, a nawet wyszła na prowadzenie 6:5, jednak po tym straciła nieoczekiwanie swój serwis. Doszło do tie-breaka, a w nim lepsza okazała się Słowaczka, która ma niekorzystny bilans meczów z Azarenką 1-7. Ma też niemiłe wspomnienia z ostatnich pojedynków, a szczególnie z marca z Miami, gdzie trafiły na siebie w czwartej rundzie. "Pamiętam tamten mecz aż za dobrze, bo jestem tylko człowiekiem i trudno wymazać z pamięci porażkę, kiedy prowadziłam 6:1 i 5:2. Trochę o tym myślałam, kiedy wyszłam dziś na 4:2 w drugim secie i znów się zrobiło nerwowo. Ale tym razem udało mi się zapanować nad emocjami i wygrałam. Szczególnie dumna z siebie jestem jeśli chodzi o tie-break" - powiedziała Cibulkova, która często przed serwisem zbliżała piłkę do ust. "Nie, nie całowałam piłek, tylko je wąchałam. Bardzo lubię zapach piłek, szczególnie nowych. Właściwie robię to cały czas" - tłumaczyła ze śmiechem po meczu. Słowaczka teraz czeka na zwyciężczynię wieczornego pojedynku Amerykanki Sloane Stephens z Australijką Samanthą Stosur (nr 6.). "Wierzę, że mogę tu dojść do finału, choć w drabince jest jeszcze sporo dobrych zawodniczek. Myślę, że jestem w tej chwili dobrze przygotowana kondycyjnie i jestem w stanie wygrać z każdą dziewczyną z czołowej dziesiątki" - stwierdziła Cibulkova, półfinalistka paryskiej imprezy z 2009 roku. Azarenka jest zdecydowanie najlepszą tenisistką od początku sezonu, w którym wygrała dotychczas 38 spotkań, a poniosła dopiero czwartą porażkę. 30 stycznia, po triumfie w wielkoszlemowym Australian Open, objęła prowadzenie w klasyfikacji WTA Tour. Teraz jednak może stracić fotel liderki na rzecz Rosjanki Marii Szarapowej, jeśli ta w stolicy Francji osiągnie finał. Białorusinka sześciokrotnie w tym roku wygrywała z Agnieszką Radwańską i w Paryżu mogły na siebie wpaść w półfinale. Jednak Polka (nr 3.) w piątek przegrała w trzeciej rundzie z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową (26.) 1:6, 2:6, która w niedzielę poniosła porażkę w 1/8 finału z Włoszką Sarą Errani (21.) 0:6, 5:7. 23-letnia krakowianka może żałować niepowodzenie, bowiem po odpadnięciu Azarenki praktycznie otworzyłaby się jej droga do pierwszego w karierze finału w Wielkim Szlemie. Na jej drodze mogłaby w ćwierćfinale stanąć Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber (10.), później Cibulkova lub lepsza w rywalizacji Stosur ze Stephens. W niedzielę z Roland Garros pożegnał się w dobrym stylu David Goffin, pogromca Łukasza Kubota w trzeciej rundzie. W 1/8 finału 21-letni Belg przegrał po wyrównanej walce ze Szwajcarem Rogerem Federerem (nr 3.) 7:5, 5:7, 2:6, 4:6. Tenisista z Bazylei ma na koncie jedno zwycięstwo w Paryżu, odniesione w 2009 roku. Po południu organizatorzy turnieju nie zapomnieli o przypadających na niedzielę 26. urodzinach Hiszpana Rafaela Nadala. Przygotowali efektowny tort przyozdobiony rakietą i piłkami tenisowymi z masy cukrowej oraz schłodzonego szampana. Zaplanowana na godzinę 15 krótka uroczystość, na którą ściągnięto przedstawicieli prasy, telewizji i fotoreporterów rozpoczęła się z godzinnym opóźnieniem. Choć nikt nie podał powodu, pojawiły się komentarze, iż zapomniano poinformować samego zainteresowanego. W sumie mało radosna mina zawodnika z Majorki, gdy pojawił się w kawiarni przy korcie centralnym im. Philippe'a Chatriera, sama mówiła za siebie. Z Paryża Tomasz Dobiecki Wyniki niedzielnych meczów gry pojedynczej kobiet: 4. runda: Dominika Cibulkova (Słowacja, 15) - Wiktoria Azarenka (Białoruś, 1) 6:2, 7:6 (7-4) Angelique Kerber (Niemcy, 10) - Petra Martic (Chorwacja) 6:3, 7:5 Sara Errani (Włochy, 21) - Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 26) 6:0, 7:5 Samantha Stosur (Australia, 6) - Sloane Stephens (USA) 7:5, 6:4.