Maria Sakkari, jedna z wielkich rywalek Igi Świątek, nieźle zakończyła poprzedni rok, bo w WTA Finals dotarła - podobnie zresztą jak Polka - do półfinału. Tam przegrała z Caroline Garcią, która później wygrała całe zmagania. Ten rok Greczynka ma już znacznie gorszy, na pewno poniżej oczekiwań zawodniczki, będącej jeszcze pół roku temu trójką w światowym rankingu. Nie wygrała jeszcze żadnego turnieju, z Australian Open pożegnała się już w trzeciej rundzie, sensacyjnie przegrywając z Chinką Zhu Lin. Dwa półfinały, w Dosze i Linzu, to zdecydowanie za mało jak na aspiracje Sakkari. Niewiele brakowało, by podobnie było już teraz w Indian Wells, gdzie Greczynka broni aż 650 punktów za zeszłoroczną grę w finale. Kłopoty Marii Sakkari. Greczynka znów przegrała pierwszego seta W pierwszym spotkaniu Sakkari pokonała Amerykankę Shelby Rogers, choć przegrała pierwszego seta 2-6. Dziś było podobnie, a rywalką Greczynki była rozstawiona z numerem 27 Anhelina Kalinina. Ukrainka nie wykorzystała czterech piłek setowych w ósmym gemie, ale dziewiątego wygrała na sucho do zera - pierwszy set padł więc jej łupem (6-3). W drugim Kalinina też prowadziła 2-1 z przełamaniem, ale wtedy jej gra się załamała. Sakkari poszła na całość, każdą piłkę uderzała siłowo. Często nie trafiała w kort, ale i tak mocno utrudniła grę rywalce. Wygrała pięć kolejnych gemów i całego seta 6-2. Trzy podwójne błędy serwisowe w decydującym gemie. To się musiało zemścić O awansie do czwartej rundy decydował więc trzeci set, który był grą nerwów. Znów Kalinina prowadziła 2-1, z przełamaniem i znów tego nie utrzymała. Obie wygrywały swoje podania aż do stanu 5-4 dla Sakkari. I wtedy Ukraince przytrafiło się coś niebywałego - trzykrotnie przy równowadze popełniała podwójne błędy serwisowe, a to wcześniej w tym secie nie zdarzyło się jej ani razu. Sakkari wykorzystała ten trzeci prezent i po 151 minutach zakończyła spotkanie - wygrała 3-6, 6-2, 6-4. - To był mój kolejny powrót i z tego się cieszę. Ale nie cieszę się z faktu, że mój tenis nie był wystarczająco dobry, pogubiłam zbyt wiele piłek. Została mi więc walka na korcie i ją podjęłam - mówiła Sakkari, która zdaje sobie sprawę z tego, że jej dyspozycja jest daleka od bardzo dobrej. Przez cały czas wspierali ją jednak kibice, którzy sprzyjali faworytce w decydujących momentach meczu. - Mam nadzieję, że pozostanę w tym turnieju jak najdłużej - dodała Sakkari. W walce o ćwierćfinał zmierzy się z Czeszką Karoliną Plíškovą.