"Stefan Edberg dopiero zakończył treningi ze mną i moim teamem. To było wspaniałe móc spędzić tyle czasu z jednym z moich bohaterów z dzieciństwa!" - napisał na swoim koncie 32-latek z Bazylei, który w młodości podziwiał też innego Szweda Bjoerna Borga i Australijczyka Pata Casha. Federer w połowie października oficjalnie rozstał się po trzech i pół roku ze swoim trenerem Paulem Annacone'em, więc ta informacja od razu wzbudziła spekulacje na temat jego możliwej współpracy szkoleniowej właśnie z 47-letnim Szwedem, sześciokrotnym zwycięzca turniejów zaliczanych do Wielkiego Szlema. Atmosferę podgrzał fakt, iż dzień wcześniej o zatrudnieniu w roli głównego trenera Niemca Borisa Beckera poinformował aktualny wicelider rankingu ATP World Tour Serb Novak Djoković. Warto też przypomnieć, że już od ponad półtora roku za przygotowania do startów i występy w turniejach czwartego na świecie Szkota Andy'ego Murraya odpowiada inna była "jedynka", czyli Amerykanin czeskiego pochodzenia Ivan Lendl. Federer powszechnie jest uznawany za jednego z najwybitniejszych tenisistów w historii, choć w ostatnich sezonach spisuje się nieco gorzej. Ostatni triumf w Wielkim Szlemie odnotował w lipcu ubiegłego roku w Wimbledonie, a miesiąc później na tej samej londyńskiej trawie poniósł porażkę w olimpijskim finale z Murrayem. Od tego czasu brakło mu bardziej spektakularnych wyników, a ten rok zakończył na najniższym od dekady szóstym miejscu na świecie, z dorobkiem jednego zwycięstwa odniesionego w czerwcu w Halle. W sumie ma na koncie 77 tytułów, 39 przegranych finałów, a także ponad 79 milionów dolarów zarobionych na korcie. Nowy sezon zamierza rozpocząć startem w turnieju ATP w Brisbane, który rusza już 29 grudnia.