Szwajcarzy po raz pierwszy w karierze rozegrali ze sobą pięć setów. Bilans meczów jest bardzo korzystny dla starszego z Helwetów, który wygrał po raz 19. w 22. spotkaniu. 28. finał turnieju Wielkiego Szlema Były lider rankingu tenisistów po raz 41. dotarł do czołowej "czwórki" Wielkiego Szlema, w tym po raz 13. w Melbourne. O tytuł zagra 28. raz, po raz szósty w Australii. 17-krotny zwycięzca turniejów tej rangi w pierwszej w roku odsłonie Wielkiego Szlema triumfował czterokrotnie. Mimo że więcej razy świętował sukces w Wimbledonie (siedem) i US Open (pięć), to zawody w Melbourne są jego najlepszym turniejem tej rangi pod względem liczby wygranych meczów (86) i częstotliwości docierania do półfinału. W styczniu Federer wrócił do gry po półrocznej przerwie spowodowanej kłopotami zdrowotnymi. Ze względu na długą przymusową absencję pogorszyła się jego sytuacja na liście ATP, co miało wpływ na rozstawienie w Australii. Wawrinka to zdobywca trzech tytułów wielkoszlemowych. Pierwszy z nich wywalczył właśnie w Melbourne - w 2014 roku. W kolejnym sezonie zatrzymał się tam na półfinale. W najlepszej "czwórce" Wielkiego Szlema był ośmiokrotnie. - Nie mogę być bardziej szczęśliwy niż teraz. Pod koniec wszystko wydarzyło się tak szybko, że musiałem sprawdzić wynik - przyznał Roger, który jest najstarszym tenisistą w finale Wielkiego Szlema od czasu Kene Rosewalla, który doszedł tak daleko w US Open w 1974 roku, mając 39 lat. - Nawet w najśmielszych marzeniach nie sądziłem, że zajdę w Australii tak daleko. To piękne. Jestem bardzo szczęśliwy - dodał. W czwartym gemie pierwszego seta Federer miał trzy szanse, aby przełamać podanie rywala, ale ich nie wykorzystał. W kolejnym gemie z kolei mistrz z Bazylei sam musiał ratować się przed stratą serwisu, broniąc dwóch break-pointów. 31-letni Wawrinka jedną okazję na przełamanie miał też w 11. gemie, którego ostatecznie wygrał jego rodak. Po chwili Stan sam musiał się bronić nie tylko przed stratą podania, ale i seta, co mu się jednak nie udało. Federer już za pierwszym razem, po uderzeniu przeciwnika z forhendu w siatkę, zapewnił sobie zwycięstwo w secie 7:5. "Król Roger" grał cały czas równo, mały kryzys dotknął natomiast Stana. Wawrinka łamie rakietę Tenisista urodzony w Lozannie przegrał swoje podanie w szóstym gemie, co tak wyprowadziło go z równowagi, że najpierw rzucił rakietą o kort, a jak to nie przyniosło "efektu", to ją po prostu złamał o swoje kolano. Federer natomiast utrzymał podanie, powiększając przewagę do 5:2. Wawrinka jeszcze się obronił przy swoim serwisie, ale w następnym gemie mistrz z Bazylei, wygrywając go do zera, przypieczętował triumf w drugim secie (6:3). Po trzecim gemie trzeciej partii Stan skorzystał z pomocy fizjoterapeuty. I ta interwencja pomogła. W czwartym gemie tenisista z Lozanny przełamał podanie rodaka, tracąc tylko jeden punkt, a po chwili, oddając tylko jedną piłkę, utrzymał własne, obejmując prowadzenie 4:1. Wawrinka kontynuował dobrą passę, natomiast Federer miał zdecydowanie gorszy okres. "Król Roger" przegrał dwa kolejne gemy i całego seta 1:6. Początek czwartej partii również należał do Stana. W pierwszym gemie wykorzystał jedyną okazję, mijając returnem z bekhendu, i od razu przełamał Rogera. Starszy ze Szwajcarów nie zamierzał się jednak poddawać. Drugi gem to była walka punkt za punkt, wymiany, głównie z bekhendu, i okazje dla Federera do odrobienia strat. Udało mu się to za drugim razem po trochę za długim bekhendzie po linii przeciwnika. Potem obaj zawodnicy utrzymywali swoje podania. W dziewiątym gemie znowu doszło do "zapaści" mistrza z Bazylei. Przegrywał już 0:40, potem dwa razy uratował się serwisem, ale przy kolejnej akcji źle zagrał woleja z bekhendu i został minięty. Tenisista z Lozanny nie zmarnował szansy i wygrywając własne podanie bez straty punktu zwyciężył w secie 6:4, doprowadzając do remisu 2-2. Przerwa medyczna Federera Federer skorzystał w tym momencie z przerwy medycznej. - Nigdy jej nie biorę. Tu chodziło o problem z nogami, który mam od ponad tygodnia, a poczułem już w drugim meczu w Melbourne. Stan wykorzystał jednak swoją, ja więc zrobiłem to samo. Myślę więc, że kibice nie są źli, mam nadzieję, że także Stan. W takiej sytuacji liczy się, że coś zadziała i jak się okazało ten fizjoterapeuta miał magiczne ręce - mówił starszy ze Szwajcarów po meczu. Decydujący set to była nie tylko walka ze zmęczeniem fizycznym, ale przede wszystkim próba nerwów. Jako pierwszy zwycięsko z niej wyszedł "Król Roger", który w trzecim gemie obronił break-pointa, by wygrać go na przewagi. Identyczna sytuacja miała miejsce w piątym gemie. Federer znowu obronił break-pointa (po bekhendzie rywala w siatkę) i utrzymał serwis. Niewykorzystane okazje zemściły się na Wawrince. Przegrał szóstego gema przy własnym podaniu, zdobywając tylko jeden punkt, a na dodatek kończąc go podwójnym błędem serwisowym. Federer nie zmarnował takiej szansy. Przypilnował własnego podania, zwyciężając w decydującym secie 6:3 po trzech godzinach i czterech minutach gry. Rywalem starszego ze Szwajcarów będzie albo Hiszpan Rafael Nadal (9.), albo Bułgar Grigor Dymitrow (15.), których półfinał zaplanowano na piątek (początek 9.30 czasu polskiego). Półfinał gry pojedynczej mężczyzn: Roger Federer (Szwajcaria, 17.) - Stan Wawrinka (Szwacjaria, 4.) 7:5, 6:3, 1:6, 4:6, 6:3 11 Asy 10 3 Podwójne błędy 2 47 Kończące uderzenia 45 50 Niewymuszone błędy 35 4/9 Wykorzystanie break-pointów 4/12 142 Suma punktów 136