Federer ostatni występ w mijającym roku zaliczył na początku lipca, docierając do półfinału Wimbledonu. Podczas wielkoszlemowego turnieju w Londynie odnowiła mu się kontuzja kolana. Wcześniej narzekał na kłopoty z plecami. Na początku listopada po raz pierwszy od 14 lat znalazł się poza czołową "10" listy ATP. Obecnie plasuje się na 16. miejscu. Według niektórych ekspertów słynny zawodnik z Bazylei powinien po kolejnym sezonie zakończyć karierę. On jednak na razie nie wybiera się na sportową emeryturę. "O takich sprawach myślę dopiero jak ktoś mnie o to spyta. Nie patrzę na to tak, że być może jest to moja ostatnia wyprawa do Australii w karierze, choć może tak się okazać. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Miałem sześć miesięcy przerwy i mam nadzieję, że pogram jeszcze dwa-trzy lata, a nie pół roku czy coś w tym stylu. Moje myślenie w tym temacie jest długoterminowe" - zapewnił. Zwycięzca rekordowych w męskim singlu 17 turniejów wielkoszlemowych po raz ostatni imprezę tej rangi wygrał w 2012 roku, triumfując na trawiastych kortach Wimbledonu. "Zdobywanie tytułów to piękne uczucie, rankingi są zaś momentami...całkowicie drugorzędną sprawą. Tak długo jak jestem zdrowy i bez urazów, to myślę, że mogę jeszcze coś zdziałać" - zadeklarował. Kibice z niecierpliwością czekali na powrót do gry Federera. Jego trening w Perth przed rozpoczęciem Pucharu Hopmana obserwowało sześć tysięcy osób. W imprezie nazywanej nieoficjalnymi mistrzostwami świata par mieszanych będzie on reprezentować Szwajcarię wraz z Belindą Bencic.