Przed rozpoczęciem meczu Coco Gauff notowała znakomitą serię 16 wygranych meczów z rzędu. Ta passa obejmowała m.in. turniej WTA 1000 w Cincinnati, gdzie Iga Świątek musiała uznać wyższość Amerykanki po trzysetowej batalii. Potem dołożyła jeszcze triumf na US Open oraz kilka zwycięstw w Pekinie. 22-latka spod Warszawy chciała zatrzymać rozpędzoną mistrzynię wielkoszlemową. Forma raszynianki z meczu na mecz coraz bardziej rosła. Po drodze pokonała m.in. Magdę Linette, a awans do najlepszej "4" zmagań przypieczętowała znakomitym pojedynkiem z Caroline Garcią. Wiele osób okrzyknęło to starcie jako mecz sezonu w kobiecych rozgrywkach. Coco Gauff miała po drodze kilka trudnych pojedynków, na czele ze starciem w drugiej rundzie z Petrą Martić. Amerykanka wygrała to spotkanie dopiero po tie-breaku w trzecim secie. W ćwierćfinałowej batalii poradziła sobie bez większych problemów z Marią Sakkari. Zapowiadało nam się zatem bardzo ciekawa rywalizacja na korcie. Komsiczny pierwszy set Igi, ręce same składały się do oklasków Mecz od serwisu rozpoczęła młodsza z zawodniczek. Już pierwszy gem przyniósł nam ogromne emocje. Doszliśmy do stanu równowagi, a Polka dostała dwa break pointy. Przy jednym z nich zabrakło niewiele, by nasza zawodniczka posłała winnera z returnu. Ostatecznie Gauff wyratowała się z opresji i jako pierwsza wyszła na prowadzenie w tym spotkaniu. Po chwili przerwy sprawdziliśmy dyspozycję raszynianki przy jej podaniu. Świątek bardzo pewnie poradziła sobie z tym zadaniem, wygrywając gema do zera. W następnym pojawiły się kolejne break pointy dla Igi. Była liderka rankingu WTA rozegrała kilka kapitalnych wymian, a wszystko zwieńczyła świetnym returnem i doprowadziła do pierwszego przełamania w tym meczu. Widać było, że nasza tenisistka złapała dużą pewność siebie i szła za ciosem, a Coco zaczęła w tym fragmencie bezradnie rozkładać ręce. Chwilę później Polka potwierdziła przewagę i prowadziła już 3:1. Imponująco wyglądały niektóre wymiany ze strony Świątek, która cierpliwie budowała akcje i starała się rozganiać po korcie jedną z najlepszych defensorek w tourze, korzystając z jej słabszego forehandu. W następnym gemie przy serwisie Gauff doszło do kolejnej równowagi i Amerykanka musiała się bronić przed ponowną utratą podania. Nie udało się. 22-latka z Raszyna dopięła swego, wymuszając błędy na rywalce i wyszła na 4:1 z podwójnym przełamaniem. Koncert Igi trwał. Nie minęło kilka minut, a mieliśmy już cztery gemy przewagi po stronie naszej zawodniczki. W kolejnym gemie pojawiła się piłka setowa przy serwisie Coco, ale świetnym podaniem wyratowała się z opresji przeciwniczka. Serwis był w tym momencie meczu tak naprawdę jedynym punktem zaczepienia ze strony Gauff. Chwilę później nie było już jednak żadnych wątpliwości, do kogo należy pierwsza partia. Świątek zwieńczyła wszystko przy swoim podaniu, wygrywając inauguracyjnego seta 6:2. Bezradność na twarzy Gauff, Świątek robiła swoje Druga partia rozpoczęła się najlepiej jak mogła. Polka kontynuowała kapitalną serię i od razu na dzień dobry przełamała rywalkę. Chwilę później popracowała świetnie także przy swoim serwisie i objęła prowadzenie 2:0. Amerykance udało się przerwać passę naszej zawodniczki i wygrała pierwszego gema w tym secie, a następnie poprosiła o przerwę medyczną. Gauff wskazała na jakieś dolegliwości z prawym barkiem. Świątek wykorzystała ten moment, by poserwować i ciągle być pod grą. Po kilkuminutowej przerwie wróciliśmy do gry. Całe zdarzenie nie wpłynęło na pogorszenie koncentracji Igi. Była liderka rankingu WTA wygrała swojego gema bez straty punktu i wróciła do dwugemowej przewagi. W tej fazie spotkania Amerykanka potrafiła utrzymywać swoje podanie, więc kluczem dla naszej reprezentantki było pilnowanie przewagi przy własnym serwisie. Mieliśmy kolejny gem i ponownie - Świątek wygrała go do zera. W tym momencie objęła prowadzenie 4:2. Rywalka nie pozostała dłużna i również dokonała tej sztuki. Ciężar utrzymania własnego podania znów przeszedł na stronę raszynianki. Ku naszej radości - jeszcze raz znakomicie wywiązała się z tego zadania. Zachowała koncentrację i mieliśmy już 5:3, a Polka była o jeden gem od wygranej. Udało się wszystko zakończyć przy serwisie Coco i tym samym Świątek wygrała drugiego seta 6:3. W niedzielnym finale rywalką Igi Świątek będzie Jelena Rybakina lub Liudmiła Samsonowa. Początek pojedynku o tytuł zaplanowano nie przed godz. 13:30 czasu polskiego. Szykują nam się zatem ogromne emocje, a nasza zawodniczka będzie miała okazję na pierwszy tytuł rangi WTA 1000 w tym sezonie. Mecz półfinałowy WTA 1000 w Pekinie: Iga Świątek (Polska, 2) - Coco Gauff (USA, 3) 6:2, 6:3