"Z wielkim smutkiem muszę wycofać się z tego niesamowitego turnieju. Wszyscy wiedzą, jak bardzo kocham to miejsce i jak bardzo uwielbiam grać tutaj, w Indian Wells. Dlatego podjąłem wyzwanie, by wcześniej tu przyjechać, potrenować i odpowiednio się przygotować. Ciężko pracowałem, ale nie czuję się gotowy, aby zagrać na najwyższym poziomie w tej prestiżowej imprezie" - oświadczył tenisista z Majorki. Trzykrotny zwycięzca turnieju w Kalifornii miał zagrać w 1. rundzie z Kanadyjczykiem Milosem Raonicem. Jego miejsce w "drabince" zajmie "szczęśliwy przegrany" Hindus Sumit Nagal. 37-letni Nadal, były lider światowego rankingu, a obecnie 652. zawodnik tego zestawienia, z powodu kontuzji stracił niemal cały poprzedni rok. W tym czasie Hiszpan zapowiedział, że wróci w 2024, by rozegrać prawdopodobnie ostatni sezon w profesjonalnej karierze. Tenis. Decyzja Nadala mocno wszystkich rozczarowała W styczniu w Brisbane dotarł do ćwierćfinału, ale następnie wycofał się z wielkoszlemowego Australian Open. Później miał wystąpić w Dausze, ale również zrezygnował. Przyjechał do Stanów Zjednoczonych, w niedzielę zagrał w Las Vegas mecz pokazowy ze swoim młodszym rodakiem Carlosem Alcarazem, a w czwartek miał zacząć rywalizację w Indian Wells. Dyrektor turnieju Tommy Haas powiedział, że oczywiście decyzja Nadala wszystkich mocno rozczarowała. Tenisista z Majorki to jeden z najlepszych zawodników historii. W karierze wygrał aż 22 turnieje wielkoszlemowe, z czego 14 na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. Lepszy od niego wśród mężczyzn jest tylko Serb Novak Djoković, który triumfował w 24 takich imprezach. Kolejnym turniejem w Stanach Zjednoczonych będzie ATP 1000 w Miami, który potrwa od 20 do 31 marca. Nie wiadomo, czy zobaczymy w nim 37-letniego Hiszpana.