Według dziennikarzy Nadal nie chce ryzykować gry na betonowej nawierzchni, która mocno obciąża nogi i jest bardzo urazogenna. To dość niepokojąca informacja zważywszy na fakt, iż 26-letni Hiszpan wrócił w lutym na korty po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej problemami z lewym kolanem. Chodzi o syndrom Hoffa, polegający na obrzęku tkanki tłuszczowej w okolicach ścięgien rzepki. Te kłopoty zmusiły tenisistę z Majorki do długiego leczenia, w wyniku, którego opuścił wielkoszlemowe US Open 2012 i Australian Open 2013, igrzyska olimpijskie w Londynie, kończący sezon turniej - ATP World Tour Finals, a także finał drużynowej rywalizacji o Puchar Davisa. Wrócił do gry na początku lutego w chilijskim Vina del Mar, gdzie osiągnął finały w singlu i deblu. Potem triumfował w Sao Paulo, odnosząc pierwsze zwycięstwo od czerwcowego triumfu w wielkoszlemowym Roland Garros. Po sukcesie w Paryżu odpadł nieoczekiwanie już w drugiej rundzie Wimbledonu, ponosząc porażkę z Czechem Lukaszem Rosolem, po czym zniknął z kortów na ponad pół roku. Tak długa przerwa sprawiła, że spadł w rankingu ATP World Tour z drugiego na piąte miejsce i obecnie jest drugą rakietą Hiszpanii, bowiem na czwartą lokatę wskoczył jego rodak David Ferrer. W tym tygodniu ma wystąpić w turnieju ATP na kortach ziemnych w Acapulco (z pulą nagród 1,212 mln dol.). We wtorek w pierwszym meczu spotka się z Argentyńczykiem Diego Schwartzmanem. Najprawdopodobniej kolejne okazje do zobaczenia Nadala w akcji będą w kwietniu i w maju podczas imprez ATP Masters 1000 w Monte Carlo, Madrycie i Rzymie. Starty te tradycyjnie znajdują się w jego planach przygotowawczych do Roland Garros (26 maja-9 czerwca), w którym zwyciężał już siedmiokrotnie (2005-08 i 2010-12).