- Z chłopakami (naszymi tenisistami grającymi na Wimbledonie) zakładamy się o wyniki. Znam się na piłce najmniej ze wszystkich, a dwa razy wygrałam! - powiedziała 21-letnia krakowianka. INTERIA.PL: Jest Pani zadowolona z losowania? - Mogło być lepiej, ale też mogło być znacznie gorzej. Nigdy wcześniej nie grałam z Węgierką Melindą Czink, a jeśli już to dawno temu. Przede wszystkim to zawodniczka leworęczna, a tacy gracze są groźniejsi na trawie. Lewa ręka to przewaga. Ula grała z nią kiedyś. To typ zawodniczki, która strzela na raz, zwłaszcza z forhendu. Bekhend ma znacznie słabszy. Na trawie jednak nic nie wiadomo. Dużo zależy od pogody, a w Londynie jest zimno. W Eastbourne z kolei strasznie wiało. Szybka porażka w Eastbourne dała Pani do myślenia? - Przegrałam z Wiktorią Azarenką, która grała bardzo dobrze i doszła do finału. To był turniej niespodzianek. Samą siebie przeszła jednak Rosjanka Jekaterina Makarowa, która wygrała całą imprezę przebijając się do niej z kwalifikacji! Po drodze ograła m.in Stosur, Kuzniecową i Pietrową. Teraz koncentruję się na pierwszym meczu na Wimbledonie. Ma pani czas, by oglądać mecze mistrzostw świata w piłce nożnej? - Nigdy nie ukrywałam, że nie lubię piłki, ale trudno jej nie oglądać i nie kibicować będąc w Anglii. Tu wszyscy interesują się i ekscytują futbolem. Od czwartku wieczorem jestem w Londynie, od piątku trenuję dwa razy dziennie. Na trawie nie można trenować wieczorami, bo staje się wilgotna, więc wieczory mam wolne. Oglądałam sporo meczów i jestem na bieżąco z wynikami. Wspólnie z Ulą i Karoliną Woźniacką oglądałyśmy spotkanie Dania-Kamerun. Karolina kibicowała Duńczykom, my na przekór Kamerunowi (śmiech). Było wesoło! Z chłopakami (naszymi tenisistami grającymi na Wimbledonie) zakładamy się o wyniki. Znam się na piłce najmniej ze wszystkich, a dwa razy wygrałam! Mieszkacie, podobnie jak przed rokiem, pięć minut pieszo od kortów... - Wynajęliśmy dom, nieco mniejszy od tego ubiegłorocznego, dosłownie obok tamtego. Sto metrów od nas mieszka Karolina Woźniacka, niedaleko Ana Ivanović, Rosjanki. To ważne, by mieć blisko na treningi, nie tracić czasu na dojazdy.