- Środek wakacji, upały po 30 stopni, a my męczymy się na korcie. Ktoś może tak myśleć, że to męczarnia, ale ja tak nie uważam. Nie wyobrażam sobie leżenia plackiem na plaży i odpoczywania od tenisa. Tym bardziej po tak długiej przerwie - powiedziała Urszula Radwańska, młodsza z krakowskich sióstr. Urszula Radwańska od stycznia nie gra, bowiem podczas Australian Open lekarze wykryli u niej pęknięcie jednego z kręgów w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. - Na początku nie było łatwo - przyznała. - Musiałam maksymalnie ograniczyć ruchy i aktywność. Gdy jednak przerwa się przedłużała i nie było wiadomo czy to się samo zagoi, zdecydowałam się na nowatorską operację. W marcu miałam w Miami zabieg polegający na zalepieniu pęknięcia tkanką kostną. Jak zaznaczyła, pierwsze tygodnie były bardzo trudne. - Był potworny ból i miałam bardzo poważne kłopoty z poruszaniem się. Później było już lepiej, ale ciągle tylko czekanie na kolejne prześwietlenia i opinie lekarzy. Teraz jest już wszystko w porządku, przynajmniej tak mi się wydaje. - Czasem jeszcze odczuwam słaby ból, więc na początku profilaktycznie trenowałam w gorsecie. Ale myślę, że już po niedzieli będę mogła normalnie trenować, czyli dwa razy dziennie na korcie plus ogólnorozwojówka. Niedawno robiłam kolejne skany i właśnie wysłałam je do mojego lekarza w Ameryce. Czekam na jego ocenę sytuacji - dodała. Krakowianka wystąpiła w styczniu do WTA Tour o zamrożenie rankingu. To pozwoli jej wystąpić w ciągu najbliższego roku w ośmiu turniejach na podstawie 74. pozycji, jaką zajmowała przed kontuzją. Obecnie jest poza pierwszą setką. - Na razie zgłosiłam się do turnieju w San Diego, za trzy tygodnie. Nie wiem czy to nie za wcześnie, ale zobaczymy. Zawsze mogę się wycofać, nawet w ostatniej chwili. Jestem jednak optymistką i nie mogę się już doczekać powrotu do gry - powiedziała Urszula Radwańska. W piątek po południu korty Arki opanowała ponad 30-osobowa grupka dzieci uczestniczących w półkoloniach "Wakacje z rakietą" organizowanych przez gdyński klub. - Akcja trwa trzy tygodnie, a dzisiaj to i tak już jest mało dzieciaków. W ubiegłym tygodniu była tu pięćdziesiątka. Wczoraj, jak zobaczyłem, że Agnieszka i Ula tu trenują, to od razu poprosiłem je, żeby dzisiaj nas odwiedziły - wspomniał trener Arki Henryk Dondajewski. Siostry Radwańskie, przed popołudniowym treningiem, pozowały do zdjęć z uczestnikami półkolonii, rozdawały też autografy.