"Kort był wolny, piłka też, a Marta bardzo odważna i trzy razy lepsza niż podczas naszego poprzedniego pojedynku w Sztokholmie (w Szwecji mecz zakończył się zwycięstwem Radwańskiej 6-0, 6-3 - przyp. red)." - podsumowała Radwańska na łamach "Przeglądu Sportowego". "Rozegrałyśmy z Martą mnóstwo długich wymian, bo na ciężkiej nawierzchni strasznie trudno było kończyć piłki. Dobrze, że wytrzymały moje nogi. Odciski na stopach zniknęły, a kolana bolały mniej niż poprzednio. Kluczowy okazał się ósmy gem trzeciej partii, gdy wykorzystałam jedną z przewag przy serwisie rywalki. Byłam rozluźniona, nie myślałam o tym, że gram z koleżanką. Na szczęście natychmiast po wyjeździe z Amelia Island zapomniałam o meczbolu w spotkaniu z Mauresmo. Tłumaczyłam sobie, że ten świat jest po prostu sprawiedliwy. Z Dulko wygrałam w tie-breaku trzeciego seta, to z Francuzką musiałam w nim przegrać. U mnie bilans zawsze wychodzi na zero" - podkreśliła 19-letnia krakowianka. W drugiej rundzie "Isia" zmierzy się z Rumunką Ediną Gallovits. Teoretycznie ten mecz powinien być łatwiejszy niż starcie z Domachowską. "W tym tygodniu chcę awansować przynajmniej do ćwierćfinału" - stwierdziła Radwańska. Mecz z Gallovits odbędzie się w środę ok. 20.00 polskiego czasu.