Tenisowy sezon nie zwalnia tempa. Po drugim turnieju Wielkiego Szlema w tym roku, którym był Roland Garros i który trzeci rok z rzędu wygrała Iga Świątek, teraz tenisistki i tenisiści przygotowują się do Wimbledonu, który rozpocznie się już 1 lipca. Zanim jednak rywalizacja przeniesie się do Londynu, odbędzie się kilka turniejów na kortach trawiastych. Jednym z nich jest turniej w Nottingham, podczas którego już w ćwierćfinale zameldowała się Magdalena Fręch. W czwartek 13 czerwca do Polki dołączyła reprezentantka gospodarzy, czyli Emma Raducanu. Szybkie zwycięstwo Emmy Raducanu. W grze Brytyjki zaszła wielka zmiana Mecz z Darią Snigur dla Emmy Raducanu nie zaczął się najlepiej. Ukrainka szybko wyszła na prowadzenie 2:0, po tym tak jak w drugim gemie Brytyjka przegrała swoje podanie. Jak się później okazało, były to... dwa ostatnie gemy wygrane przez Snigur w tym secie. Na korcie brylowała już bowiem Raducanu, która zwyciężyła 6:2, imponując przy tym w polu serwisowym. Reprezentanta gospodarzy zaserwowała siedem asów i miała 67-procentową skuteczność pierwszego serwisu. Druga partia miała już nieco inny przebieg. Raducanu przełamała w trzecim gemie rywalkę i wyszła na prowadzenie 3:1, nie oddając go już do końca i ponownie triumfowała 6:2. Tym razem 21-latka popisała się czteroma asami oraz 68-procentową skutecznością przy pierwszym serwisie. To wyraźnie rzuciło się w oczy dziennikarzy, którzy poruszyli wątek wyraźnej poprawy Brytyjki w polu serwisowym na pomeczowej konferencji prasowej. Raducanu nagle zaczęła mówić o Świątek i Sabalence. "Zdałam sobie sprawę..." Sama tenisistka przyznała, że jest zadowolona z poprawy pod tym względem, ale podkreśliła też, że pracuje nad tym, by poprawiać się pod każdym względem. - Jestem bardzo zadowolona ze swojego pierwszego serwisu. Przez cały mecz serwowałam naprawdę dobrze, co znacznie ułatwiło mi mecz. Gdybym miała tylko drugi serwis, gra z nią byłaby koszmarem. Pracuję nad każdą częścią mojej gry, ale oczywiście serwis jest bardzo ważny. To tylko powtarzanie i cieszę się, gdy widzę nagrody w zawodach - powiedziała Emma Raducanu. Co ciekawe, Brytyjka wyznała, iż przełomowe pod tym względem dla niej były mecze z Igą Świątek i Aryną Sabalenką. Emma Raducanu w kolejnej rundzie może zagrać z Magdaleną Fręch. Stanie się tak, jeśli Polka wygra z Katie Boulter, a Brytyjka pokona zwyciężczynię meczu Francesca Jones - Ashlyn Krueger, który przy stanie 1:1 w setach i wyniku 6:5 w trzecim secie na korzyść Jones, został przerwany z powodu opadów deszczu. Spotkanie ma zostać dokończone w piątek 14 czerwca około godziny 11:00. Po tym pojedynku na kort wyjdą Fręch i Boulter.