Niewiadomą było, czy "Sborna" wystawi w grze pojedynczej swoją pierwszą rakietę Darię Kasatkinę. 21-letnia zawodniczka, obecnie 14. w rankingu WTA, błysnęła w dwóch poprzednich sezonach. W tym roku jednak nie może jak na razie odnaleźć formy - nie wygrała jeszcze ani jednego meczu. Zasiadła więc początkowo w środę na ławce i oklaskiwała koleżanki z drużyny narodowej występujące w tej konkurencji. W pierwszej kolejności zmierzyły się drugie singlistki obu ekip - po stronie gospodarzy wyszła na ten pojedynek 141. na światowej liście Iga Świątek, a gości reprezentowała 109. w tym zestawieniu Natalia Wichłancewa. Starsza o cztery lata rywalka udzieliła 17-letniej warszawiance surowej lekcji, zwyciężając 6:0, 6:2. Rosjanka grała bardzo ofensywnie i pewnie. Z kolei u triumfatorki ubiegłorocznej edycji juniorskiego Wimbledonu widać było sporo nerwowości, co zaowocowało licznymi błędami. Nastolatka zaczęła sobie nieco lepiej radzić w drugiej odsłonie, przy stanie 3:0 dla Wichłancewej. Jednym z nielicznych wesołych momentów z punktu widzenia publiczności w tym spotkaniu była sytuacja, w której refleksem wykazała się sędzia prowadząca to spotkanie. Złapała piłkę przelatującą tuż obok niej, a kibice nagrodzili ją za to brawami. Świątek zdołała zapisać na swoim koncie zaledwie dwa gemy, a pierwszy w karierze pojedynek tych tenisistek trwał 53 minuty. W drugiej kolejności zmierzyły się 89. w rankingu Magda Linette i 32. Anastazja Pawluczenkowa. Starsza od poznanianki o rok Rosjanka miała dobre wspomnienia z ich poprzedniego meczu - wygrała pewnie w dwóch setach w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. W środę również okazała się lepsza. Zaczęła od prowadzenia w pierwszej partii 3:0, ale Polka zmniejszyła straty do jednego gema (3:4, 4:5). Faworytka nie pozwoliła sobie jednak na potknięcie. W drugiej odsłonie Linette na wstępie straciła podanie, a ponownie przydarzyło jej się to w ostatnim gemie tego pojedynku, który zakończył się triumfem Pawluczenkowej 6:4, 6:3. Tym samym stało się jasne, że mecz wygrają Rosjanki, a szanse biało-czerwonych na awans z pierwszego miejsca w grupie - zapewniający występ w decydującym spotkaniu w sobotę - znacząco zmalały. Pierwotnie do ostatniej odsłony pojedynku ze "Sborną" - debla - w polskiej ekipie zgłoszone były specjalizująca się w tej konkurencji Alicja Rosolska i Magdalena Fręch. Kapitan Dawid Celt postanowił jednak, że zamiast drugiej z Polek na korcie ponownie pojawi się Świątek. "Biało-Czerwone" pokonały Kasatkinę i Margaritę Gasparian 6:0, 3:6, 6:3. Poprzedni mecz Polska-Rosja również zakończył się sukcesem "Sbornej". W 2015 roku w Krakowie w 1. rundzie Grupy Światowej "Biało-Czerwone" zostały rozgromione 0=4. W zespole gospodarzy wystąpiła wówczas Agnieszka Radwańska, a w ekipie gości słynna Maria Szarapowa. Na pocieszenie w środę działaczom Polskiego Związki Tenisowego pozostały wiadomości, które przekazali kilka godzin przed meczem. Poinformowali wówczas oficjalnie, że sponsorem strategicznym federacji została Grupa LOTOS. Związek rozpoczął też współpracę z firmami forBET i OShee. Polska drużyna będzie teraz przygotowywać się do piątkowego meczu z Dunkami, wśród których nie ma Caroline Wozniacki. Ta druga ekipa zaś w czwartek zmierzy się z Rosjankami. W grupie B w Zielonej Górze znalazły się Bułgaria, Estonia, Szwecja, Ukraina. Drużyny z pierwszych miejsc w tabeli zmierzą się w sobotę, a stawką będzie miejsce w barażu o awans do Grupy Światowej II. Dwa najsłabsze zespoły z kolei tego dnia powalczą o utrzymanie. Polska - Rosja 1-2 Iga Świątek - Natalia Wichłancewa 0:6, 2:6 Magda Linette - Anastazja Pawluczenkowa 3:6, 4:6 Alicja Rosolska, Świątek - Daria Kasatkina, Margarita Gasparian 6:0, 3:6, 6:3