"Miło nam zakomunikować, że pierwszy w historii polskiego tenisa mecz w grupie światowej odbędzie się w Bydgoszczy" - powiedział Kseń. "Spotkanie zapowiada się atrakcyjnie, gdyż udział potwierdziły Klim Clijsters i Yanina Wickmayer, a jest jeszcze szansa, że przyjedzie sama Justine Henin, która wznawia grę na początku przyszłego roku w Australii. Henin co prawda nigdy w jednej drużynie nie chciała grać, ale kto wie? Prezes federacji belgijskiej nie traci nadziei" - dodał. Zdaniem prezesa PZT mecz Polska - Belgia będzie najbardziej atrakcyjnym i ważnym spotkaniem tenisowym w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu. Podkreślił, że o wyborze Bydgoszczy zadecydowało zaangażowanie władz miasta, odpowiednia hala do rozegrania takiego meczu i bliskość hotelu "Słoneczny Młyn"". "Oczekujemy, że jak będzie u nas grać Clijsters i Wickmayer to przyjedzie do nas ćwierć Belgii, a jak będzie grać Clijsers i Henin, to zjawi się pół Belgii" - żartował prezes PZT. Szef komitetu organizacyjnego meczu, wiceprezes PZT Piotr Szkiełkowski wyraził przekonanie, że impreza w hali "Łuczniczka" będzie stała na najwyższym poziomie jaki można w Polsce osiągnąć. Zapowiedział zorganizowanie turniejów towarzyszących spotkaniu Polska - Belgia dla dzieci i "przyjaciół tenisa". W ramach spotkań Pucharu Federacji pierwszego dnia rozgrywane są dwie gry pojedyncze, a drugiego - dwie gry pojedyncze i na koniec gra podwójna. "Układ tych gier jest taki, że w sobotę zawodniczki grają "na krzyż", czyli pierwsza rakieta jednego kraju spotyka się z drugą rakietą z drugiego, a w niedzielę pierwszy mecz singlowy zawsze grają pierwsze rakiety" - wyjaśnił dyrektor sportowy PZT Wojciech Andrzejewski. Mecze będą rozgrywane na nawierzchni taraflex, ocenianej jako "dość szybkiej". Wybrano ją pod kątem preferencji Polek, które dobrze czują się na "szybkich" kortach trawiastych. Przez cztery - pięć dni przed zawodami tenisistki będą mogły trenować w hali "Łuczniczka".