W pojedynku otwarcia Kacper Żuk wygrał z Ching Lamem 6:2, 6:1, a mecz zakończył się zaledwie po 50 minutach. Spotkanie Janowicza z Yeungiem trwało trzy razy dłużej i przyniosło znacznie więcej emocji. Wracający po dwuletniej przerwie do sportu Janowicz serwował piekielnie mocno, ale rywal nie pozostawał mu dłużny i mecz toczył się w myśl zasady: " kto serwuje, ten wygrywa". Dłuższych wymian nie było zbyt wiele. W tie-breaku Azjata popełnił jeden błąd mniej; Janowicz obronił dwie piłki setowe, ale w decydującym momencie Yeung posłał asa. W drugiej partii mecz wyglądał bardzo podobnie. Dopiero w siódmym gemie przy remisie 3:3, reprezentant Hongkongu miał aż trzy breakpointy. Polak wyszedł z opresji i ostatecznie utrzymał swoje podanie. Pierwsze przełamanie nastąpiło dopiero w 12. gemie, przy prowadzeniu Polaka 6:5. Przy stanie 30:30, z hali ktoś krzyknął: "Jurek, to jest ten moment!". "Mam nadzieję" - odparł Janowicz i nie stracił koncentracji. Wygrał dwie kolejne akcje, doprowadzając do wyrównania. W trzeciej partii zawodnikowi z Hongkongu zaczęło brakować sił i nie był już tak precyzyjny, ale wciąż utrzymywał swój serwis. W 10. gemie Janowicz przy podaniu rywala miał dwa meczbole. Pierwszego zmarnował, choć miał łatwą piłkę i odkryty cały kort. Chwilę później Azjata popełnił podwójny błąd serwisowy. "W pierwszym secie byłem mocno zaskoczony, nie spodziewałem się takiej gry mojego przeciwnika. Najbardziej mnie zastanawia, co jest nie tak, że +kręci+ się on gdzieś ok. 900. miejsca w rankingu (obecnie sklasyfikowany jest na 960. miejscu - PAP). Z taką grą, jaką zaprezentował w pierwszych dwóch setach, to bez problemów powinien być w pierwszej +300+. To był naprawdę ciężki mecz dla mnie, rywal robił bardzo mało błędów, a serwował z prędkością ponad 200 km/h" - mówił po spotkaniu Janowicz. Mecz ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, odbył się bez kibiców. Kapitan reprezentacji Polski Mariusz Fyrstenberg ubolewał nad tym. "Bardzo żałuję, że nie było dziś publiki. Jurek jest taki, że lubi publikę, zrobiłby show i na pewno zabrałoby mu to mniej czasu, by wejść w swój rytm. Cieszę się, że przy tak krytycznym meczu cierpliwie czekał na swoje okazje. Nie denerwował się i to doświadczenie też mu pomogło" - skomentował. W sobotę o godz. 13. na kort "Arena Kalisz" wyjdą debliści. Jan Zieliński i Szymon Walków zmierzą się z parą Hong Kit Wong, Pak Long Yeung. Po grze podwójnej rozegrane zostaną kolejne dwa single. W przypadku wcześniejszego rozstrzygnięcia, ostatni singiel może się nie odbyć. Wyniki pierwszego dnia, Polska - Hongkong 2:0: Kacper Żuk - Ching Lam 6:2, 6:1 Jerzy Janowicz - Pak Long Yeung 6:7 (5-7), 7:5, 6:4 autor: Marcin Pawlicki