Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czy wie pan w jakiej fazie rozgrywek zagra polska reprezentacja w Pucharze Davisa? Radosław Szymanik, kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa: W tym roku wygraliśmy trzy mecze. Po raz pierwszy w historii dostaliśmy medal - za to, że wywalczyliśmy awans do Grupy I strefy Euro-afrykańskiej. Nie otrzymaliśmy go nawet za awans do Grupy Światowej. Widząc co dzieje się w ITF (International Tennis Federation) wysłaliśmy tuż po meczu z Rumunią pismo z pytaniem o przyszłość rozgrywek. ITF był wstrzemięźliwy z odpowiedzią, cały czas zasłaniał się reformą i przepisami, w końcu stwierdzili, że zagramy tam, gdzie będzie nasze miejsce. Co z tego wynika? - Jeżeli zakładamy, że mamy odjęte punkty za karę nałożoną przez ITF dwa lata temu po meczu z Argentyną (za użycie nieprzepisowej nawierzchni - przyp. ok), to będziemy grać w II Grupie strefy Euro-afrykańskiej, a nasz pokonany rywal - Rumunia - w I. To jawna niesprawiedliwość. W ten sposób zabija się ducha sportu. Wynika z tego, że wyniki meczów, które były grane we wrześniu nie miały kompletnie żadnego znaczenia, były spotkaniami o nic. Proszę sobie wyobrazić, że klub piłkarski z Polski grałby eliminacje Ligi Mistrzów, wygrałby wszystko i nagle przyjdzie pan z UEFA i mówi, że jedna z hiszpańskich drużyn co prawda przegrała, ale ma wyższy ranking i ona wchodzi do LM, a nasz klub gra w Lidze Europy. Celowo powiedział pan, że to klub hiszpański. Najlepiej jeszcze, gdyby miał Gerarda Pique w składzie? - Gerard Pique stoi za obecną reformą Pucharu Davisa. Jest prezesem firmy Kosmos, która obiecała ogromne pieniądze ITF w zamian za zmianą formuły tych liczących 118 lat rozgrywek. Ma ona wielu wrogów. Ale też i zwolenników... - Ta reforma jest na pewno niedobra dla wszystkich drużyn, które są poza czołówką, ale wątpliwości mają też największe federacje i najlepsi zawodnicy. Tenisiści ze ścisłego topu będą mieli wielki dylemat. Finał nowego Davis Cup rozegrany zostanie tydzień po mastersie w Londynie. Większość zawodników będzie przeciążona. Koniec listopada, początek grudnia to zawsze jest czas na to, by zregenerować organizm, a nie jeszcze dokręcać śrubę. Pojawiają się też inne propozycje rozgrywek drużynowych. - ATP, które konkuruje z ITF, wymyśliło swój turniej. Rozgrywany będzie od 2020 roku na początku stycznia na antypodach. Będą i pieniądze i punkty ATP. Wszyscy powiedzieli, że chcą uczestniczyć w tych rozgrywkach, bo to przetarcie przed Australian Open. Roger Federer stworzył Laver Cup bardzo atrakcyjne zawody, które cieszą się ogromną popularnością. Federer nie ma problemu z zaproszeniem czołowych zawodników. ITF może natomiast mieć kłopoty z nowym Pucharem Davisa. Z najlepszych na razie za reformą zdecydowanie odpowiada się zdecydowanie Rafael Nadal, ale on nie ma wyjścia, bo w przyszłym roku finał Davis Cup odbędzie się w Madrycie. Zostawmy na chwilę tych najlepszych zawodników. Dlaczego to niedobra reforma z polskiego punktu widzenia? - Polska nie ma wielkiego turnieju ATP czy WTA. W ostatnich latach dzięki Pucharowi Davisa nasi kibice mogli zobaczyć nie tylko naszych najlepszych tenisistów, ale też kilku świetnych tenisistów ze świata - Marina Czilicia, Bornę Ćoricia, Leytona Hewitta, Bernarda Tomica. Oni grali u nas. Takie spotkania jak te z Chorwacją, Australią, ale też z przeciwnikami niższej rangi miały ogromne zasługi w propagowaniu tej dyscypliny. W ten sposób wiele dzieci zaraziło się tenisem. Kiedy rozmawiam z naszymi zawodnikami podkreślają, że takie spotkanie pozostawiły w nich niezapomniane wspomnienia, bo niemal nigdzie nie odczuli tak pozytywnej atmosfery. Cała hala zawsze była za nimi. Jakie działania podejmuje Polski Związek Tenisowy? - Odbywa się wymiana pism oficjalnych, ale wszystko zmierza w kierunku sporu sądowego. Sprawa skończy się zapewne w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu. Ta reforma narodziła się w momencie, gdy Polska powoli zaczęła się odbijać od tenisowego dnia. Reprezentacja wygrała trzy mecze w Pucharze Davisa. Łukasz Kubot znajduje się wśród najlepszych deblistów świata, Hubert Hurkacz awansował do pierwszej setki rankingu ATP, - Wszyscy nasi najlepsi zawodnicy zawsze grali w Pucharze Davisa, na każdym poziomie. Cenili sobie te rozgrywki. Za każdym razem, kiedy Polska organizowała mecze, dostawała później nagrodę za doskonałą organizację. Przy okazji przeprowadzane były akcje popularyzujące tenis. A my nie jesteśmy teraz traktowani jak inni. Oczywiście, była kara za mecz z Argentyną, ale skoro jest reforma, skoro się staramy na każdym szczeblu, skoro wygrywany na korcie, to powinien nastąpić reset. To był ciekawy rok dla polskiego tenisa. Zwraca szczególnie uwagę postawa Huberta Hurkacza, który kończy rok na 87. pozycji. Jak pan myśli, gdzie zatrzyma się w rankingu tenisista z Wrocławia za rok? - Dużo rzeczy się zmieniło wokół Huberta. Jego bazą treningową jest teraz Floryda. Ma nowego szkoleniowca Rene Mollera, który wcześniej świetnie radził sobie z Johnem Isnerem i Samanthą Stosur. To doświadczony trener z ciekawymi metodami. Uważa na przykład, że jego rolą jest maksymalne przygotowanie zawodnika do imprezy i potem - na samym turnieju - nie musi już pomagać. Zgadzam się z tym trochę, bo nieustanne przebywanie ze sobą powoduje, że relacje się wypalają. Najciekawsze jest to, że Hubert dokonał zmiany w chwili kiedy wykonał skok w górę rankingu. W ATP nie traktuje się go jako anonimowego zawodnika, napsuł trochę krwi dobrym zawodnikom, dobrze zaprezentował się w kilku turniejach, w tym w Next Gen Finals. Spodziewałbym się jednak, że Hubert może na jakiś czas się zatrzymać w rankingu, bo to bywa po nagłym progresie. Najbliższy sezon będzie dla niego interesującym sprawdzianem. Musi się rozwijać, ale będą wobec niego duże oczekiwania. Rakietą numer 2 w Polsce jest Kamil Majchrzak (182. ATP). Czego mu brakuje, żeby znaleźć się na podobnej pozycji co Hubert Hurkacz? - Kamil ma potencjał żeby wejść spokojnie na koniec przyszłego roku do Top 100. Ma dobrych ludzi wokół siebie, jest przygotowany fizycznie i tenisowo, potrzeba mu trochę stabilizacji emocjonalnej, musi bardziej wierzyć w siebie i swoją grę. Spodziewa się pan, że Jerzy Janowicz jeszcze zagra w wielkich turniejach i w reprezentacji? - Przed chwilą z nim rozmawiałem przez telefon. Nie jest gotowy do gry. Cały czas się leczy po zabiegu. Może w kwietniu wróci do treningu. Powiedział, że bardzo chce wrócić do wielkiego sportu. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski