Zajmującego 21. miejsce w światowym rankingu Polaka czeka niełatwe zadanie. "Biało-czerwoni" po dwóch dniach przegrywają 1-2, a łodzianina czeka pojedynek z liderem rywali Marinem Cziliciem (26. na liście ATP). Janowicz dobrze wspomina ich jedyne dotychczas spotkanie - dwa lata temu w Paryżu, które wygrał. Tegoroczne wyniki wprawiają jednak w znacznie lepszy nastrój Chorwata, który ma na koncie dwa triumfy w turniejach ATP, a w piątek w hali "Torwar" wygrał w trzech setach z Michałem Przysiężnym. Janowicz w tym sezonie jeszcze ani razu nie osiągnął finału, a dwa dni temu niespodziewanie przegrał z niespełna 18-letni Borną Cioricem. - Wierzę, że Jurek zagra w niedzielę na swoim normalnym poziomie i doprowadzi mecz do stanu 2-2. Wtedy wszystko zacznie się od nowa - powiedział Marcin Matkowski, który dzięki sobotniemu triumfowi w grze deblowej - wraz z Mariuszem Fyrstenbergiem - przedłużył szanse "Biało-czerwonych" na zwycięstwo z spotkaniu z Chorwatami. Janowicz po piątkowej porażce zapewnił, że wie, czego się spodziewać po Cziliciu i będzie gotowy na pojedynek z nim. Drużyna gości nie zamierza jednak składać broni. - Nigdy jeszcze nie przegraliśmy, prowadząc 2-1 i teraz się to nie zmieni - zapewnił kapitan Chorwatów Żeljko Krajan. Jeśli 23-letni łodzianin wygra, to w decydującym meczu zmierzą się Przysiężny i Ciorić. Drużyna, która wygra rywalizację w Warszawie, wystąpi we wrześniowym barażu o awans do Grupy Światowej. Polacy jeszcze nigdy nie awansowali do elity. Ich przeciwnicy w zmaganiach najlepszych ekip Pucharu Davisa zadebiutowali w 1995 roku, a potem występowali w nich w latach 2002-2007 i 2009-2013. Dziewięć lat temu zdobyli to trofeum.