Niedopracowana reforma mających wieloletnią tradycję rozgrywek sprawiła, że powstało sporo wątpliwości co do rywalizacji na niższych szczeblach. Podopieczni kapitana Radosława Szymanika w połowie września wygrali w Kluż-Napoce z Rumunią 3-2 w meczu 3. rundy Grupy II strefy euro-afrykańskiej i zapewnili sobie przepustkę na wyższy szczebel zmagań. Na początku października na potwierdzenie tego ITF przesłał polskiemu związkowi pamiątkowe medale, na których wygrawerowano napis "awans do Grupy I strefy euro-afrykańskiej w 2019 roku". W związku z reformą i nowymi kryteriami (ranking ITF i klucz geograficzny) światowa federacja twierdzi jednak, że "Biało-Czerwoni" w tym roku powinni ponownie przystąpić do zmagań w Grupie II. W październikowej rozmowie z PAP Chrzanowski zapowiadał, że PZT będzie interweniował w tej sprawie. Jak teraz zaznaczył, wymiana korespondencji z ITF w tej sprawie trwała mniej więcej od połowy grudnia. - Czekamy teraz na rozstrzygnięcie niezależnego panelu działającego przy ITF. W piśmie przygotowanym przez prawników przedstawiliśmy swoje racje. Zaznaczyliśmy, iż mamy poczucie, że nabyliśmy prawo do gry w Grupie I. ITF przedstawił swoje argumenty, stwierdzając, że reforma zatwierdzona w Orlando jest obowiązująca, uczciwa i sprawiedliwa - relacjonował Chrzanowski. Z jego informacji wynika, że podobny spór z ITF toczy także kenijska federacja. - Nie wiem jednak, na jakiem etapie jest obecnie tamta sprawa - zaznaczył. Decyzja wspomnianego niezależnego panelu ma przesądzić o losach "Biało-Czerwonych" w tegorocznej edycji Pucharu Davisa. W przypadku przyznania racji PZT trafią oni do Grupy I i jedyny mecz czekający ich w tym sezonie, odbyłby się we wrześniu. Jeśli zaś uznane zostaną argumenty ITF, to pozostaną w Grupie II i zaprezentują się w kwietniu lub we wrześniu. Jak zaznaczył Chrzanowski, ze względu na kryterium geograficzne z ostatecznymi rozstrzygnięciami i tak trzeba będzie raczej poczekać do początku lutego, gdy rozegrane zostaną pojedynki barażowe o awans do turnieju finałowego elity. Przegrane drużyny trafią bowiem do Grupy I. - Jeśli wyrok będzie niekorzystny dla nas, to będziemy mocno poruszeni. Byłoby to absolutne zaprzeczenie ducha sportu. Rozważamy w takiej sytuacji skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. O ile okaże się, że mamy taką możliwość... Na razie czekamy. Może się okazać, że nie ma drugiej instancji i będziemy musieli - niestety - z pokorą przyjąć rozstrzygnięcie wewnątrz ITF - zastrzegł szef wyszkolenia. Agnieszka Niedziałek