W mogącej pomieścić cztery tysiące widzów hali w Gdynii zasiadło niespełna dwa tysiące widzów. W dwóch pierwszych setach zajmujący 143. miejsce w rankingu ATP Przysiężny dość szybko stracił podanie. W inauguracyjnej odsłonie pozwolił sklasyfikowanemu o 107 pozycji wyżej Kliżanowi na "breaka" przy stanie 1:1, a w kolejnej zaraz na początku. W piątym gemie pierwszej odsłony głogowianin obronił dwa break pointy i nie pozwolił rywalowi na powiększenie przewagi, ale sam nie był w stanie odrobić strat. Przy stanie 3:5 Słowak miał szansę na zakończenie seta, ale wówczas jeszcze Polak zażegnał niebezpieczeństwo. Nie udało mu się tego powtórzyć w kolejnym gemie. Przysiężny może mieć do siebie pretensje za niewykorzystanie okazji na doprowadzenie do remisu przy stanie 3:4, gdy prowadził 40:0. Kliżan zdobył jednak cztery punkty z rzędu, przede wszystkim za sprawą skutecznego forhendu, a bekhendowi zawdzięcza zwycięstwo w ostatniej akcji tego gema. W dalszej części zmagań w tym secie obaj tenisiści pilnowali już swojego podania. W trzeciej partii Przysiężny bronił się przed "breakiem" do stanu 2:2. Później jednak dwa razy z rzędu stracił podanie. Co prawda odpowiedział jednym przełamaniem powrotnym i następnie wygrał gema przy własnym serwisie, ale to było wszystko, na co go było stać. W 10. gemie obronił jedną piłkę meczową, ale przy drugiej już spasował. Było to pierwsze spotkanie tych zawodników. Trwało dwie godziny i osiem minut. Przysiężny zanotował 10 asów, przy siedmiu po stronie rywala. Ale w ostatniej partii to Słowak był skuteczniejszy w tym elemencie. Ten drugi zaliczył więcej podwójnych błędów - sześć, Polak miał ich na koncie o dwa mniej. Na niekorzyść głogowianina wypada z kolei statystyka niewymuszonych błędów (20, przy 16 Klizana) oraz wykorzystywanie break pointów (Przysiężny tylko jedną z siedmiu takich okazji zmienił na punkt, a Słowak cztery z ośmiu). W drugim piątkowym pojedynku Jerzy Janowicz (61.) zmierzy się z Norbertem Gombosem (121.). Skład "Biało-czerwonych" uzupełniają przeznaczeni do sobotniego debla Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, a w drużynie słowackiej są jeszcze Andrej Martin i Igor Zelenay. Wcześniej zespoły te zmierzyły się w Pucharze Davisa raz. W 1996 roku w trzeciej, decydującej rundzie Grupy II Strefy Euro-afrykańskiej "Biało-czerwoni" przegrali w Trnawie 1:4. Zwycięzca weekendowego barażu wystąpi w przyszłym roku w liczącej 16 zespołów elicie, a przegrani ponownie rywalizować będą w Grupie I Strefy Euro-afrykańskiej. W sobotę rozegrany zostanie pojedynek deblowy. Na niedzielę zaplanowane są dwa spotkania singlowe. Polacy już raz wystąpili w barażu o Grupę Światową - dwa lata temu w Warszawie. Wówczas ulegli faworyzowanym Australijczykom 1:4. Drużyna gości poprzednio w elicie wystąpiła dziewięć lat temu, a rok wcześniej dotarła do finału rozgrywek. Polska - Słowacja 0:1 Michał Przysiężny - Martin Kliżan 4:6, 4:6, 4:6 w piątek zagrają jeszcze: Jerzy Janowicz - Norbert Gombos